Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Macierewicz znów nie dotrzymuje terminu. Wielka mistyfikacja

Antoni Macierewicz Antoni Macierewicz Ministerstwo Obrony Narodowej
Antoni Macierewicz znowu nie przedstawił raportu smoleńskiego i nie czuje się w obowiązku wytłumaczyć. Tak wygląda największa mistyfikacja w najnowszej historii Polski.

Miał być w końcu gotowy kilka dni temu, nie ma go do dziś, a główny zainteresowany się nie tłumaczy. Nic dziwnego, bo w tej sprawie nie chodziło o wyjaśnienie czegokolwiek, ale o zasianie zamętu, który niszczy demokratyczną Polskę.

Czytaj też: Smoleńska gra

Obiecanki cacanki Macierewicza

„Tak, w ciągu kwartału zostanie przekazany” – brzmiała odpowiedź Antoniego Macierewicza na pytanie posła Lewicy Pawła Krutula o to, kiedy prześle do MON raport na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej, nad którym od ponad czterech lat pracuje kierowana przez niego podkomisja. Było to 30 lipca tego roku podczas posiedzenia komisji obrony narodowej. Kwartał skończył się 30 września. I cisza.

Macierewicz nie czuje się w obowiązku wytłumaczyć, dlaczego nie dotrzymał kolejnego terminu (od końca zeszłego roku podał ich pięć) ani co zamierza dalej. Milczy PiS i stojący na czele MON wiceprezes partii Mariusz Błaszczak, od dawna stosując politykę odbijania pytań na temat podkomisji w kierunku Macierewicza. Resort nie zamierza kiwnąć palcem, by zmusić byłego szefa do działania, przepisy dają mu zaś możliwość kierowania podkomisją tak długo, jak będzie trwało „badanie” katastrofy. A ciągnie się już ponad trzy razy dłużej niż prace komisji Millera.

Macierewicz stał się więc nietykalny, poza zasięgiem. Dzięki temu spokojnie dalej może wykonywać swoją „misję”. Ta nie polega na wskazaniu jakichkolwiek nowych, nieznanych faktów dotyczących tragedii z kwietnia 2010 r. Tym bardziej nie polega na „dojściu do prawdy” i wyjaśnieniu jej przyczyn, które przecież dawno są wyjaśnione.

Reklama