Za „pieniacza” robi tym razem poseł Adam Szłapka (Nowoczesna). To on wymyślił sobie, że formalnie publiczna przecież telewizja powinna ujawnić, jak i na co wydaje 1,12 mld zł, które dostała w minionym roku z budżetu państwa jako rekompensatę „utraconych wpływów z abonamentu” (w tym roku ów zastrzyk sięgnąć ma niemal 2 mld).
Czytaj także: Paździerzowa propaganda PiS
Ile dostają prezenterzy TVP
Poseł m.in. domagał się ujawnienia pensji czołowych prezenterów stacji, czyli Danuty Holeckiej, Michała Adamczyka, Krzysztofa Ziemca, Adriana Klarenbacha i Michała Rachonia.
TVP odmówiła żądaniom opozycyjnego parlamentarzysty. Zasłoniła się „tajemnicą przedsiębiorstwa”. Poseł odwołał się do sądu. Dowodził, że TVP „jako podmiot wydatkujący środki publiczne podlega szczególnej kontroli społecznej oraz prawnej”, a jej wewnętrzne regulacje i klauzule poufności stoją niżej niż konstytucja (a ta w art. 61 mówi, że obywatele mają prawo do informacji o działalności podmiotów wykonujących zadania publiczne).
Sąd administracyjny zgodził się z tą argumentacją. Uznał wywody prawników TVP za nieprzekonujące i zbyt ogólnikowe. Podkreślił, że obywatele mają prawo do dostępu do informacji publicznej, której muszą udzielać podmioty wykonujące zadania publiczne – a TVP nim bez wątpienia jest. W efekcie będzie musiała ona raz jeszcze odnieść się do wniosku posła.
Czytaj także: Ten raport miażdży „Wiadomości” TVP