Tysiące przedsiębiorców szykuje pozwy zbiorowe o odszkodowania za bezprawne zakazanie im działalności. Mają w ręku wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu w sprawie zakładu fryzjerskiego stwierdzający, że zakaz działalności wprowadzono nielegalnie. Rząd mógł osiągnąć lockdown zgodnie z konstytucją. Nie chciał. Wolał robić prawne bajpasy. Czy teraz podatnicy będą za to płacić?
Czytaj też: Zakazane Zakopane. Widmo kar i próba ucieczki
Rząd Morawieckiego się uparł
W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Warszawie został złożony pozew 45 przedstawicieli branży turystycznej. Zapowiadane są kolejne: restauratorów, branży fitness, eventowej, hotelarskiej, właścicieli dyskotek czy galerii handlowych. I innych przedsiębiorców, którym zakazano działalności rozporządzeniami.
Wolność gospodarowania to wartość chroniona konstytucyjnie i można jej zakazać tylko ustawą. Rząd kombinował jak koń pod górę. Tak samo zresztą jak z ograniczeniami poruszania się, w tym wstępu na tereny zielone, z maseczkami, godziną policyjną, zakazem zgromadzeń. Zamiast wprowadzić stan klęski żywiołowej, który pozwala ograniczać konstytucyjne prawa i wolności – w tym gospodarcze – i działać wtedy na podstawie ustawy o stanach nadzwyczajnych, od blisko roku wytwarza prawne bajpasy. Powołując się na ustawę o zwalczaniu chorób zakaźnych, wydaje rozporządzenia, do których ta ustawa go nie uprawnia. Rozporządzenie to bowiem tylko techniczna realizacja tego, co dokładnie opisane jest w prawie. A ustawa o chorobach zakaźnych bynajmniej nie opisuje lockdownu czy zakazu przemieszczania się.
O tym wszystkim od miesięcy mówią prawnicy. Kilka wystąpień w tej sprawie skierował do rządu rzecznik praw obywatelskich