Gołym okiem widać bezmiar bezprawia dziejącego się pod szyldem Trybunału Konstytucyjnego. Władza polityczna nie tylko zamówiła sobie wyrok i zadecydowała, kiedy ukaże się jego uzasadnienie, a wyrok wejdzie w życie, ale też wiele wskazuje na to, że nawet napisała Trybunałowi Przyłębskiej jego uzasadnienie. Pisze o tym w swoim zdaniu odrębnym dubler sędziego Jarosław Wyrembak: uzasadnienia nie dyskutowano z sędziami, ale – metodą obiegową – dano im do podpisu.
Uzasadnienie jest wewnętrznie sprzeczne. Z jednej strony powtarza to, co słyszeliśmy w ustnym uzasadnieniu: że aborcja z innych powodów niż zagrożenie życia kobiety jest niedopuszczalna (musi być „równowaga dóbr”, więc życiu dziecka może być przeciwstawione jedynie życie kobiety). Z drugiej – daje władzy możliwość, by ustanowiła, jakie wady płodu będą wskazaniem do aborcji. Dubler Wyrembak nazwał wyrok „bełkotliwym” i ma rację. Trybunał (czy też jego mocodawcy) naszpikował go rozmaitymi zaklęciami o niedopuszczalności wartościowania życia i stopniowania przyrodzonej ludzkiej godności, a jednocześnie powtórzył fundamentalną tezę wyroku TK z 1997 r., że życie ludzkie w każdej fazie rozwoju podlega ochronie prawnej, co nie znaczy, że ta ochrona w każdej fazie ma być tak samo silna.
Ale sprzeczności i bełkot nie mają znaczenia, wyrok wszedł w życie. I nie zmienią tego nawet argumenty, że wydany jest przez co najmniej dwie osoby nieuprawnione: dublerów sędziów. I pod przewodnictwem osoby mianowanej na prezesa TK z rażącym naruszeniem prawa, bo na podstawie przepisów, które weszły w życie dwa tygodnie później i bez wniosku sędziów Trybunału do prezydenta. Wyrok obowiązuje, bo został opublikowany w Dzienniku Ustaw. Mamy sytuację prawnie identyczną, jak w przypadku Dekretu o stanie wojennym: również uchwalonego bezprawnie przez Radę Państwa, w czasie gdy obradował Sejm.