Sprawa skazanego na 14 lat łagru za rzekome szpiegostwo białostocczanina Mariana Radzajewskiego, którą „Polityka” opisała w sierpniu 2019 r., ponownie ujrzała światło dzienne po publikacji Wirtualnej Polski. Serwis opisał, w jakich warunkach Polak odbywa karę – w kolonii karnej „K-17 Oziernyj”, położonej 450 km na wschód od Moskwy.
Czytaj też: Polski szpieg trafił do łagru
70 dni karceru
Placówka uchodzi za jedną z najcięższych. Strażnicy używają przemocy, więźniów traktują jak ludzi pozbawionych praw. Gdy Radzajewski poprosił o ekstradycję do Polski, ukarano go 70 dniami karceru. Według Wirtualnej Polski podczas widzenia z żoną prosił ją, by robiła wszystko, by go stamtąd wyciągnąć.
Artykuł potwierdził to, co „Polityka” pisała półtora roku temu – że sprawa Radzajewskiego to prowokacja Federalnej Służby Bezpieczeństwa oraz że został de facto jeńcem służb kremlowskich, które po spektakularnych wpadkach (m.in. próbie zabójstwa Skripalów) potrzebowały sukcesu. Teraz liczą na to, że dzięki takim „trofiejom” jak Radzajewski czy osadzony w tym samym łagrze Amerykanin Paul Whelan będą mogli w ramach wymiany wyciągnąć swoich ludzi, odsiadujących wyroki w zachodnich więzieniach.
Dlatego bardziej niż milczenie w tej sprawie dziwi bierność polskich instytucji. Radzajewski może liczyć najwyżej na pomoc konsula. MSZ, resort sprawiedliwości i koordynator do spraw służb – konsekwentnie milczą. Zapytany przez WP wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński stwierdził jedynie, że „z uwagi na jej bardzo wrażliwy charakter, także jeśli chodzi o możliwość osiągnięcia pewnych postępów w sprawie”, nie może udzielić żadnych informacji.
Nie wiadomo więc nawet, czy MSZ domaga się zwolnienia Polaka, czy negocjuje jakąś wymianę, czy liczy tylko na „możliwość osiągnięcia pewnych postępów w tej sprawie”, czyli np. przeniesienie do łagru, w którym panowałyby lepsze warunki.
Czytaj też: Niepokojące związki rządowego tłumacza
Polski MSZ nie deklaruje nic konkretnego
Interwencje w sprawie Radzajewskiego podjęli rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar oraz posłowie Koalicji Obywatelskiej Paweł Olszewski i Adam Szłapka. RPO napisał listy do szefa MSZ Zbigniew Raua, domagając się informacji na temat działań resortu, i do rosyjskiej wysokiej komisarz praw człowieka Tatiany Moskalkowej, w którym prosi o zbadanie, w jakich warunkach przebywa Polak i co można zrobić dla poprawy jego sytuacji.
O działania na rzecz uwolnienia Radzajewskiego upomina się w interpelacji do wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego poseł Szłapka. Pyta prezesa PiS także o to, czy rząd współpracował w tej sprawie z władzami USA, i chce, by została ona omówiona na jednym z najbliższych posiedzeń sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Podobne pytania – do szefów resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i MSZ Zbigniewa Raua – wysłał poseł Olszewski, który chce wiedzieć, jakie kroki podjęły polskie władze, by poprawić warunki odbywania kary w rosyjskiej kolonii i umożliwienia Polakowi regularnych kontaktów z rodziną. Jego zdaniem należy doprowadzić do przeniesienia Radzajewskiego do polskiego więzienia na podstawie umowy o wzajemnej pomocy prawnej z Federacją Rosyjską.
Trudno powiedzieć, czy interwencje odniosą jakikolwiek skutek. RPO to w Rosji instytucja w dużej mierze fasadowa, z kolei polski MSZ w odpowiedziach na poselskie interwencje nie złożył konkretnych deklaracji.
Wawrzyk zaskakuje i nie ingeruje
Poprzednią interpelację w sprawie Radzajewskiego latem 2019 r. napisał poseł Robert Tyszkiewicz (KO). Odpisał mu wiceminister i do czwartku kandydat PiS na RPO Piotr Wawrzyk. Słowem nie wspomniał, czy polska dyplomacja próbowała zrobić coś konkretnego, by wyciągnąć go zza krat. Zawarł za to zaskakujące uwagi. Na przykład przypomniał, że „obywatel polski przebywający na terytorium innego państwa podlega prawu obowiązującemu w tym państwie. W tym kontekście należy mieć na uwadze, że może się ono znacznie różnić od przepisów obowiązujących w Polsce i nie zawsze gwarantuje taką pomoc, jaka jest dostępna w Polsce. Również w przypadkach aresztowania za granicą obywatel polski podlega procedurom prawnym państwa, w którym przebywa”. Wawrzyk dodał, że „żadna z norm wymienionych systemów prawnych nie dopuszcza możliwości ingerowania konsula w prowadzone przez niezawisłe sądy postępowanie czy orzekany wymiar kary”.
Tyszkiewicz dopytywał, na jaką pomoc prawną może liczyć Radzajewski, który początkowo został osadzony w moskiewskim więzieniu Lefortowo. Również nie uzyskał odpowiedzi. Wawrzyk przekazał, że Polska wystosowała w jego sprawie sześć not dyplomatycznych (nie napisał, czego konkretnie dotyczyły), a konsul trzykrotnie udzielił finansowego wsparcia Radzajewskiemu (jak wynika z naszych informacji, wyniosła ona w sumie 7 tys. rubli, czyli ok. 420 zł). Ponadto według Wawrzyka konsul „miał utrudniony dostęp do aresztowanego, nie był informowany o posiedzeniach sądu, odrzucano jego prośby o zgodę na obecność podczas posiedzeń”.
– Polska dyplomacja nie zdała egzaminu. To kolejny przykład pokazujący, że państwo nie funkcjonuje właściwie. Odwróciło się od tego człowieka, zostawiając go samemu sobie w starciu z państwem rosyjskim – mówił wówczas poseł Tyszkiewicz.
Czytaj też: Rosyjscy zabójcy panoszą się w Polsce