Prof. Krzysztof Simon, zakaźnik od roku ratujący chorych na covid-19, nie odbiera telefonu. Na pytanie o zaopatrzenie w remdesivir na swoim oddziale odpowiada po kwadransie krótkim SMS-em: „Mamy pełne na dzień dzisiejszy. KS”.
Równie krótko odpowiada rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, operatora szpitala tymczasowego, gdzie zaraz po świętach było 196 chorych (na 206 łóżek), a na pozostałych covidowych – 106 (na 140 łóżek, z czego 27 w Klinice Ginekologii i Położnictwa, a 21 w Klinice Pediatrii i Chorób Infekcyjnych). – Mamy. Dużo – mówi Monika Kowalska.
Czytaj też: Karetki krążą. Cztery godziny na wagę życia
Remdesivir. Europejskie zamówienia
W ciągu ostatnich czterech miesięcy do Polski dostarczono 148 tys. fiolek preparatu, z czego tylko w marcu 52 tys. Lek podawany jest pacjentom przed decyzją o podłączeniu pod respirator. – W kwietniu mamy otrzymać 102 tys. fiolek. Zdecydowanie zwiększyliśmy zamówienia, ale, niestety, firma Gilead nie jest w stanie podnieść mocy produkcyjnych, żeby zaspokoić zapotrzebowanie wszystkich chętnych, a to jedyny producent leku – słyszymy w Ministerstwie Zdrowia.
Obecnie wszystkie zamówienia realizowane są z bieżących dostaw. Każda kolejna partia leków przekazana przez producenta podlega niemal natychmiastowej dystrybucji i trafia do szpitali covidowych. O tym, ile preparatów przekazać danej placówce, decyduje liczba hospitalizowanych pacjentów skorygowana o wskaźnik wielkości partii leków przeznaczonej do dystrybucji w konkretnym tygodniu.