W tym roku mija kadencja prezesa IPN – od wygranej Zjednoczonej Prawicy stanowisko to pełni dr Jarosław Szarek, historyk z krakowskiego oddziału Instytutu, protegowany Ryszarda Terleckiego, prominentnego polityka PiS i marszałka Sejmu. Panowie znają się właśnie z Krakowa, z pracy w IPN, gdzie prof. Terlecki w latach 2000–06 był naczelnikiem Biura Edukacji Publicznej, a do 2007 r. dyrektorem. I to właśnie prawa ręka prezesa Jarosława Kaczyńskiego wybrała nowego szefa Instytutu – Karola Nawrockiego, dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Szopka, czyli konkurs na prezesa IPN
Do niedawna wydawało się, że Szarek będzie kierował IPN drugą kadencję, ale nawet nie wystartował po aferze z powołaniem na szefa oddziału we Wrocławiu byłego lidera Obozu Narodowo–Radykalnego na Opolszczyźnie. Kolegium IPN 29 marca poinformowało, że kandydatów jest pięciu. – Tylko że czterech z nich to kompletnie nieznane postaci, a prezes Szarek na niedawnym spotkaniu z dyrektorami oznajmił, że nowym prezesem będzie Karol Nawrocki. Wychodzi więc, że cały konkurs to po prostu szopka, ale oczywiście obejrzymy wszyscy wysłuchanie kandydatów – mówi historyk z centrali Instytutu, zastrzegając anonimowość.
Do tej pory na giełdzie kandydatów, po rezygnacji Szarka, wymieniano na różnych etapach różne nazwiska. Mówiono o prof. Włodzimierzu Sulei, niedawno odwołanym ze stanowiska dyrektora Biura Badań Historycznych, Mateuszu Szpytmie, który stworzył muzeum rodziny Ulmów, zamordowanej za ukrywanie Żydów, który mógł liczyć na poparcie ludowców i PSL, czy ambasadorze Polski w Turcji dr.