Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Senatorowie, zadajcie kandydatowi Wróblewskiemu te pytania

Poseł i działacz PiS Bartłomiej Wróblewski jest już silnym kandydatem na nowego Rzecznika Praw Obywatelskich. Poseł i działacz PiS Bartłomiej Wróblewski jest już silnym kandydatem na nowego Rzecznika Praw Obywatelskich. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nie jest to kandydatura dobrze wróżąca Polakom, którzy dochodzą albo będą dochodzić swoich praw. Ma bowiem Wróblewski specyficzny pogląd na prawa obywatelskie.

Pisowski poseł i działacz Bartłomiej Wróblewski jest już silnym kandydatem na nowego Rzecznika Praw Obywatelskich: zaakceptowali go partyjni koledzy z Sejmu. Nie jest to jednak kandydatura dobrze wróżąca obywatelom, którzy – jako poszkodowani – dochodzą albo będą dochodzić swoich praw przed organami państwa. Ma bowiem Wróblewski pewien specyficzny pogląd na prawa obywatelskie, które widzi w wielkim zawężeniu. Wróblewski, tak jak wcześniej kandydat Lewicy Piotr Ikonowicz, powiedział, że nie ma co uczestniczyć w „sporze PiS-antyPiS”, jako rzecznik będzie stał po stronie obywateli, a więc „finansowo i życiowo najsłabszych, rolników, mieszkańców wsi, tradycyjnych wartości, praw rodziny oraz klasycznych wartości liberalnych”. „Po raz kolejny deklaruję, że za mojej kadencji urząd będzie apolityczny” – oświadczył prasie.

Rzecznik wybranych praw

Wynika z tego jasno, iż Wróblewski widzi co najmniej dwie odmienne kategorie praw, mianowicie „prawa obywatelskie” oraz „prawa polityczne” albo inaczej: prawa leżące w jakiejś szarej strefie „sporu PiS z antyPiSem”. Prawa obywatelskie są oczywiście ważne i zasługują na obronę RPO, ale te ze „sporu PiS-antyPiS” to właściwie nie są żadnymi prawami i do tej szarej strefy Wróblewski, jak rozumiem, nie chce się mieszać. Deklaruje neutralność. W tym „sporze” chodzi o „politykę”, więc nie wiadomo, co tam jest prawem, a co nie jest.

Tego rodzaju sugerowany podział stanowi fundamentalne nieporozumienie. Prawo do zabezpieczenia społecznego, wolności związkowe, prawo do ochrony zdrowia, prawo do godziwego wynagrodzenia za pracę, prawo do ochrony życia prywatnego – nie budzą wątpliwości. Nie są polityczne? A już wolność słowa, prawo do bezstronnego sądu, zakaz tortur, ochrona mniejszości, równość kobiet i mężczyzn, prawo do manifestacji – to nie są prawa obywatelskie? Tylko jakieś podejrzane „polityczne”? Niewarte zachodu przyszłego rzecznika?

Czytaj też: Nowa taktyka PiS. Piotrowicz i efekt kozy

Pytania do kandydata Wróblewskiego

Kandydatura Wróblewskiego będzie rozpatrywana w Senacie. Prosiłbym senatorów, by wyjaśnili posłowi Wróblewskiemu, że lekceważenie polityki i sprowadzanie jej do „sporu PiS-antyPiS” to lekceważenie praw obywatelskich. Żeby nie rozważać jakichś prawniczych abstrakcji, zadajcie, senatorowie, kandydatowi Wróblewskiemu przynajmniej trzy konkretne pytania właśnie z zakresu „sporu o PiS-antyPiS”. Bo gdyby Wróblewski został RPO, to odziedziczy już konkretne sprawy w toku i będzie musiał zająć jakieś stanowisko.

Po pierwsze. W grudniu 2020 r. odbyła się w Warszawie demonstracja kobiet, a policjanci w ramach jej tłumienia usiłowali zaciągnąć do aresztu młodą Aleksandrę Melaniuk i złamali jej rękę. Na pewno poszkodowana ręki nie złamała sobie sama, choć policja na ogół przy podobnych interwencjach twierdzi, że użycie siły było zarówno właściwe, jak i proporcjonalne do „zagrożenia”. Władze już oceniły policję. Prezydent Duda, chwaląc funkcjonariuszy, powołał się na taką ich zasługę: przecież „nikt nie zginął w czasie zamieszek”. Czy Wróblewski podziela to kryterium jakości pracy policji? Z inicjatywy dr. Bodnara Zespół Prawa Karnego RPO domaga się wyjaśnień od prokuratury w sprawie pani Melaniuk i jak dotąd nie otrzymuje odpowiedzi. Czy Wróblewski też będzie interweniował?

Posłuchaj: Czy policja stała się partyjna?

Po drugie. Niedawno zastępczyni Bodnara Hanna Machińska przypomniała horrendalną sprawę, z jaką RPO interweniował w 2006 r. Otóż w ramach postępowania karnego przeciwko lobbyście Markowi Dochnalowi prokuratur nakazał przesłuchiwanie jego księgowej Marii D. Kobietę w dziewiątym miesiącu ciąży wieziono z Grudziądza do Krakowa, a potem przesłuchiwano w czasie porodu. Ówczesnemu RPO władze nie wydały zgody na odwiedziny kobiety. Interweniowała nawet żona ówczesnego prezydenta Maria Kaczyńska, która – według wiarygodnych źródeł – powiedziała, że „nie może znieść takiego draństwa”. Po latach kobieta wygrała sprawę „przeciwko Polsce” w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Nazywa się to technicznie sprawą „przeciwko Polsce”, ale o przesłuchaniu podczas akcji porodowej zadecydował ówczesny prokurator Adam Roch, który – jak donosiła „Gazeta Wyborcza” – nie poniósł żadnych konsekwencji. A dziś – uwaga – jest sędzią Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Wiemy, jaki jest status tej Izby, zdyskredytowanej przez wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Dr Machińska oceniła, że „takie sprawy nie mogą być zapomniane”. Co sądzi o nich kandydat Wróblewski?

Ta sama Hanna Machińska w imieniu RPO często jeździ po więzieniach i aresztach, interesując się traktowaniem zatrzymanych. Interwencje te trafiają do Zespołu RPO pod nazwą Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur. Czy Wróblewski zna raporty tego Zespołu? Czy i jak zamierzałby kontynuować sprawdzanie tego, jak władza traktuje zatrzymanych obywateli?

Po trzecie. Chcąc podbudować swoje szanse na wybór, Bartłomiej Wróblewski zaproponował kandydatowi Lewicy Piotrowi Ikonowiczowi, by został jego zastępcą. Ikonowicz odmówił i przypomniał, że to właśnie Wróblewski przygotował wniosek grupy posłów do Trybunału Konstytucyjnego o rygorystyczny zakaz przerywania ciąży. W jaki sposób Wróblewski jako RPO traktowałby skargi kobiet w takich sprawach np. na szpitale? Czy nie należy się zgodzić z Ikonowiczem, że „nie można teraz mówić o pomocy, bo nie można pomóc człowiekowi, któremu się każe patrzeć na śmierć własnego dziecka, bo to jest okrucieństwo”? Ikonowicz ocenił, że Wróblewski „nie rozumie, że to jest wobec kobiet okrutne”.

RPO musi być niezależny

Żyjemy w czasach, w których władza jest coraz silniejsza, a obywatele coraz słabsi. Trybunał Konstytucyjny w 2010 r., kiedy jeszcze nikt o Julii Przyłębskiej nie słyszał, wydał orzeczenie, które bardzo dobitnie określało, iż RPO musi być naprawdę niezależny od władzy. Ma być niezawisłym organem państwa, poza klasycznym trójpodziałem władz. Oznacza to również, że kiedy trzeba, musi śmiało się przeciwstawiać władzy PiS, a nie zasłaniać bardzo wątpliwą tezą, iż „spory PiS-antyPiS” to tylko jakaś „polityka”, w której o żadne prawa obywatelskie nie chodzi.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną