Lotnisko w Babimoście było tego dnia czynne do godz. 22, a na wieży siedział jeden kontroler ruchu. Ruch tu wszak niewielki – pandemia. Wieczorem 2 lipca miał stąd odlecieć Embraer 175 dzierżawiony z załogą od Lotu. Ale prezydent i jego świta spóźnili się. Podjęto gorączkową próbę utrzymania otwarcia lotniska do 22:30. „Gazeta Wyborcza” opublikowała stenogramy z rozmowy: „Wieżyczko, jak to czasowo jest, bo tu z tyłu nas pytają najważniejsi pasażerowie, co się dzieje?” – zapytał kapitan. „Wszyscy zdajemy sobie sprawę z sytuacji, tak więc wszyscy robią, co mogą” – odparł kontroler, który był już po służbie.
„Robią, co mogą”, czyli organizują formalną zgodę na pracę do 22:30 – z zamkniętego lotniska wystartować nie wolno. „Wiem, ja rozumiem, no z tyłu też nas naciskają, dlatego pytam, żeby ewentualnie rzucić hasłem jakimś” – dodał kapitan.
A ja pytam: co to wszystko ma znaczyć?! I o jakich naciskach tu mowa? Na pokładzie kapitan jest carem i bogiem, nikt nie ma prawa wydawać mu poleceń, nawet sam papież. Role odwracają się po lądowaniu. Trzeba mieć honor i godność: chcecie, to wyrzućcie mnie z roboty, ale nie ruszę z zamkniętego lotniska.
O 22:04 przyszedł telegram NOTAM wydłużający pracę lotniska do 22:30. Tyle że NOTAM (notice to airmen – uwagi dla lotników) należy wydać z odpowiednim wyprzedzeniem, tak by każdy zainteresowany zdążył się zapoznać.
Czytaj też: Czym latają politycy na świecie
Przestrzeń powietrzna niekontrolowana
Z formalnego punktu widzenia, jeśli nie zapewni się służby kontroli ruchu, mamy do czynienia z przestrzenią powietrzną niekontrolowaną – aż do granicy najbliższej drogi lotniczej lub rejonu kontrolowanego najbliższego lotniska.