Prof. Włodzimierz Wróbel zachował – na razie – immunitet sędziego Sądu Najwyższego. Jego pełnomocniczki złożyły wnioski, których rozpatrzenie wymusiło odroczenie posiedzenia. A to jest bezterminowe.
Możliwe, że wcześniej wiceprezeska Trybunału Sprawiedliwości UE Rosario Silva de Lapuerta rozpatrzy złożony miesiąc temu przez Komisję Europejską wniosek o wydanie postanowienia zabezpieczającego w postaci zawieszenia wszelkiej działalności Izby Dyscyplinarnej SN wobec sędziów.
– Drodzy sędziowie Trybunału Sprawiedliwości, usłyszcie głos nasz, prawników, obywateli, którzy są przerażeni niszczeniem praworządności w Polsce. Pomóżcie nam przywrócić europejskie standardy niezależności sądownictwa w Polsce. My robimy, co w naszej mocy, od ponad pięciu lat. Teraz czas na wasz ruch – apelował pod Sądem Najwyższym przed rozprawą adwokat i działacz inicjatywy Wolne Sądy Michał Wawrykiewicz.
Walczył o niezależny Sąd Najwyższy
Sędziemu Wróblowi prokuratura chce postawić zarzut niedopełnienia obowiązku. Obowiązku, którego nie miał, bo nie przewiduje go żadne prawo ani nawet wewnętrzne zwyczaje w Sądzie Najwyższym. Rozpatrujący wniosek o uchylenie immunitetu Adam Tomczyński, obecnie sędzia Izby Dyscyplinarnej SN, a do niedawna obrońca medialny „dobrej zmiany” w Trybunale Konstytucyjnym i sądach powszechnych, będzie miał nie lada zadanie, by jakoś uzasadnić, że popełnienie przez prof. Wróbla przestępstwa jest w dużym stopniu uprawdopodobnione – bo tylko wtedy może mu odebrać immunitet.