W połowie kwietnia prezes Daniel Obajtek deklarował, że nie będzie zwolnień w kupionym przez Orlen koncernie prasowym (Polska Press Grupa zatrudnia około 2600 pracowników i współpracowników). A po dwóch tygodniach rozwiązano umowy z naczelnymi „Kuriera Lubelskiego”, „Dziennika Zachodniego”, „Gazety Krakowskiej” i „Dziennika Polskiego” (tymi tytułami zarządza jeden redaktor naczelny) oraz „Nowin” z Rzeszowa. Jak to się mówi, słowo droższe od pieniędzy, ale nie w tym przypadku. Można też domniemywać, że prezes Obajtek odpowiedzialności za swoje słowa nie czuje, bo ktoś inny podejmuje za niego decyzje.
Zanim miotła ruszyła, do zarządu Polska Press weszła prawicowa publicystka Dorota Kania. Jednak, jak się wydaje, też pełni rolę czyjegoś delegata. Co prawda twierdzi, że członkiem zarządu Polska Press została po przejściu skomplikowanej drogi rekrutacyjnej, ale na czym polegała ta rekrutacja, nie ujawnia ani ona, ani prezes Obajtek. Konkursu nie wygrała, bo go nie ogłoszono. Została wskazana, to niewątpliwe.
Po objęciu stanowiska członka zarządu Polska Press Sp. z o.o. oznajmiła, że nie ma żadnych planów dotyczących roszad personalnych w podlegających jej redakcjach. W jej przypadku słowo także okazało się tańsze niż pieniądze, bo roszady już się zaczęły. A wypowiedziane przez nią frazesy, że pod jej przewodem wszystkie gazety grupy medialnej będą patrzeć każdej władzy na ręce, bo tylko tak buduje się wiarygodność, zabrzmiały jak kpina.
Media własne
Przypomnijmy sekwencję zdarzeń. 7 grudnia 2020 r. Alexander Diekmann, dyrektor zarządzający i główny udziałowiec Verlagsgruppe Passau, niemieckiego właściciela grupy Polska Press, podpisał przedwstępną umowę sprzedaży Polska Press Sp.