Realizacja planu minimum wydaje się w zasięgu ręki. Ale co dalej? Na to pytanie nie ma jeszcze jednoznacznej odpowiedzi, chociaż trzeba je stawiać Donaldowi Tuskowi już teraz. Sondażowych cudów spodziewać się nie należy, nadzieje na odzyskanie hegemonii to dzisiaj mrzonka. Ale nie o to chodzi.
Wyraźnie już widać, że nie będzie to spektakularne „wejście smoka”. Pod kinami nie ustawiają się kolejki, publika sprawia wrażenie raczej obojętnej. Zupełnie inaczej niż cztery lata temu, kiedy tłum wielbicieli na Dworcu Centralnym fetował stawiającego się na wezwanie pisowskiej prokuratury Donalda Tuska. Teraz szału nie ma, a byłego premiera witać będzie co najwyżej skromna partyjna delegacja z wiązanką przywiędłych goździków.