Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Tusk wyzywa Kaczyńskiego na udeptaną ziemię

Wiec Donalda Tuska w Gdańsku Wiec Donalda Tuska w Gdańsku Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Donald Tusk na razie skupia się na konsolidacji i mobilizacji twardego elektoratu Platformy. To pierwszy etap realizacji planu politycznego, na kolejne dopiero przyjdzie czas.

Obraz turystycznego Głównego Miasta w Gdańsku przypominał w poniedziałkowe popołudnie stan elektoratu opozycji. Po uliczkach kręcili się mieszkańcy i turyści, kupowali lody i kawę, zwiedzali lub po prostu spacerowali, niezbyt zainteresowani tym, co dzieje się pod ich bokiem. Ale na Długim Targu, pod fontanną Neptuna zebrał się spory, kilkutysięczny tłum. Kręcili się w nim politycy Platformy, którzy od rana objeżdżali tego dnia Pomorze, ale gwiazdor był tylko jeden – Donald Tusk.

Nowy-stary szef Platformy zdaje sobie sprawę, że po powrocie do polskiej polityki czeka go długa droga do ewentualnego osiągnięcia celu, o którym powtarza od kilku tygodni, czyli odsunięcia PiS od władzy. A pierwszym etapem tej drogi musi być mobilizacja elektoratu własnej partii, który w ostatnim czasie zwiesił głowy i stopniowo, chyłkiem opuszczał pokład. To do niego przede wszystkim była skierowana wiecowa przemowa Tuska w symbolicznym dla niego Gdańsku.

Czytaj też: Pisowskie 3D. Dług, danina, drożyzna

Pojedynek z Kaczyńskim

Najważniejsza była końcówka nieco ponadpółgodzinnego wystąpienia. Były premier zakończył cytatem z wpisu w mediach społecznościowych dziennikarza Wojciecha Fuska (wcześniej m.in. redaktora „Gazety Wyborczej”), który dał wyraz swojemu zniechęceniu po pięciu latach rządów PiS-u i nieudanych próbach pokonania Jarosława Kaczyńskiego przez opozycję.

„Sam, niczym baron Munchhausen, już z tego bagna się nie wyciągnę. Ktoś musi podać rękę, ktoś zaszczepiony na pisowski jad. Jestem jak jeden z tysiąca żołnierzy uśpionej armii.

Reklama