Kraj

PiS się nie cofnie. Małopolska utrzymuje uchwałę anty-LGBT

Flagi LGBT przed warszawskim ratuszem Flagi LGBT przed warszawskim ratuszem Mateusz Włodarczyk / Forum
Partia Kaczyńskiego roznosi dyskryminacyjny wirus, wykorzystując do tego kontrolowane przez siebie instytucje samorządowe. Polska ma z tym same kłopoty, a żadnej korzyści.

11 mld zł (2,5 mld euro) z funduszy unijnych dla Małopolski może pójść się bujać. To efekt czwartkowego głosowania w sejmiku wojewódzkim. Głosami radnych PiS (w tym przewodniczącego sejmiku prof. Jana Dudy, ojca urzędującego prezydenta RP) Sejm nie odrzucił uchwały tegoż sejmiku z 2019 r. o sprzeciwieniu się „ideologii LGBT” w działalności samorządów. Brak uchylenia oznacza podtrzymanie uchwały uznanej przez Unię za niemożliwy do zaakceptowania przejaw dyskryminacji.

Lobbują Szydło i abp Jędraszewski

Komisja Europejska zamroziła fundusze unijne zarezerwowane dla Małopolski i wstrzymała rozmowy na ten temat. Warunkiem odmrożenia środków i rozmów było uchylenie dyskryminacyjnej uchwały. Za jej unieważnieniem byli radni Koalicji Obywatelskiej. Wnioskodawca Jacek Krupa, były marszałek Małopolski, uzasadnił propozycję uchylenia dwoma argumentami: etycznym, że sejmik opowiada się za równością wszystkich obywateli bez względu na ich poglądy, orientację seksualną, płeć i rasę, oraz ekonomicznym – że zamrożenie funduszy uderzy w rozwój regionu.

Argumenty nie trafiły do przekonania pisowskiej większości radnych sejmiku. By ich utwierdzić w odmowie, doszło do ich spotkania przed głosowaniem z dygnitarzami partii Kaczyńskiego: byłą premier Beatą „im się to po prostu należy” Szydło i ministrem infrastruktury Kazimierzem Adamczykiem, oraz do spotkania marszałka Małopolski Witolda Kozłowskiego z metropolitą abp. Markiem Jędraszewskim. Jędraszewski niedługo przed głosowaniem perorował na Podhalu, że wolności (od czego? od praw człowieka?) nie da się kupić za pieniądze. Zmasowana akcja perswazyjna odniosła skutek.

Czytaj też: Abp Jędraszewski, macierzyństwo i ojcostwo

LGBT, czyli promocja rodziny

Podczas debaty nad wnioskiem KO o uchylenie dyskryminującej ustawy prof. Duda wrzucił nowy wątek: nie ma „ideologii LGBT”, jest „ideologia gender”. To ciekawe, bo o ile wszyscy dobrze pamiętamy, syn profesora podczas kampanii prezydenckiej ogłosił, iż „LGBT to nie ludzie, to ideologia”. Gdy przypomniał te słowa radny sejmiku Tadeusz Gadacz, ojciec prezydenta Dudy zamiast spalić się ze wstydu, odparował, że to kłamstwo i obraza głowy państwa.

Z kolei obecny na sali poseł Marek Sowa (PO), w przeszłości także marszałek Małopolski, przywołał świeże wydarzenie świadczące o tym, że nie wszyscy mieszkańcy regionu podzielają homofobiczne uprzedzenia: radosne powitanie w Łysej Górze polskiej uczestniczki olimpiady Jolanty Ogar-Hill, osoby homoseksualnej. A posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek odrzuciła zarzuty o agresywnym zachowaniu zwolenników równego traktowania osób LGBT.

Jego przykładem miało być wtargnięcie mężczyzny z siekierą do jednego z kościołów po przyjęciu przez sejmik małopolski inkryminowanej uchwały o „ideologii LGBT”. To był pijany, niezrównoważony osobnik, wyjaśniła Gosek-Popiołek i poprosiła o sprawdzanie informacji, których używa się w dyskusji. I dodała: „Co osoby LGBT promują? Promują wartości rodzinne, bo mają rodziny, dzieci, rodziców, osoby bliskie, które kochają, promują postawy obywatelskie, promują ciężką pracę, płacenie podatków, żyją takim samym życiem jak państwo, jak moja, wasza rodzina”.

Czytaj też: Twórcy Atlasu Nienawiści przed sądem. Znękać i uciszyć

Grochem o pisowską ścianę

No i takie były te dzienne rozmowy rodaków w stolicy Małopolski o uchwale. Podkreślmy, że sam Kraków nie jest – mimo usilnej propagandy tutejszej prawicy i Kościoła – bastionem homofobii. Niedawno kolejny raz przeszedł ulicami „królewsko-stołecznego” miasta marsz równości. Jedna z jego organizatorek, działaczka fundacji Równość Magda Dropek, wyliczyła przykłady dyskryminacji osób LGBT w województwie. Na co usłyszała od prof. Dudy, żeby miała o to pretensje do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Była to aluzja do listu prezydentów Krakowa, Tarnowa i Oświęcimia, popierających uchylenie dyskryminującej uchwały. W tym samym duchu wypowiedział się w miniony poniedziałek Rzecznik Praw Obywatelskich. I co? Groch o pisowską ścianę.

Partia Kaczyńskiego nie zrobi kroku wstecz, aby nie stracić wpływów w bezrefleksyjnie konserwatywnej części naszego społeczeństwa i poparcia ultrakatolickiego skrzydła w Kościele. Roznosi dyskryminacyjny wirus po Polsce, wykorzystując do tego kontrolowane przez siebie instytucje samorządowe. Czyni to świadomie, wbrew demokratycznym standardom i konstytucyjnym wolnościom obywatelskim, z determinacją godną lepszej sprawy. Polska ma z tym same kłopoty, a żadnej korzyści.

Czytaj też: John Lennon i LGBT. Tonący Kościół chwyta się brzytwy

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną