Najpierw Węgry, teraz Polska. W przypadku Węgier poszło o ustawę, która zakazuje lub ogranicza osobom poniżej 18. roku życia dostęp do treści dotyczących korekty płci i homoseksualności. W naszym – uchwały lokalnych samorządów o „strefach wolnych od LGBT”.
To kolejna sprawa, w której Unia traci cierpliwość. Komisja Europejska właśnie ogłosiła wszczęcie procedury naruszeniowej przeciwko Polsce w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego. Chce sprawdzić, czy funkcjonowanie takich stref jest zgodne z unijnym prawem i nie narusza podstawowych europejskich wartości, których jako kraj zobowiązaliśmy się przestrzegać. Wszczęcie procedury naruszeniowej to sygnał, że w Unii nie ma miejsca na przemoc i dyskryminację wobec mniejszości seksualnych.
Czytaj także: PE wzywa Polskę do unieważnienia uchwał o „strefach wolnych od ideologii LGBT”
Znaczenie uchwał o „strefach wolnych od LGBT”
Sprawa ciągnie się już dość długo. Skargi na „strefy wolne od LGBT” wysłała m.in. Kampania Przeciw Homofobii i 400 indywidualnych osób. Do unijnej komisarz ds. równości Heleny Dalli wpłynęła w tej kwestii petycja społeczna z 300 tys. podpisów. Po ostrzeżeniach ze strony Komisji Europejskiej tylko kilka z blisko 100 lokalnych samorządów wycofało się z homofobicznych uchwał. W lutym tego roku KE wystosowała do polskich władz oficjalne zapytanie, jakie konkretnie jest znaczenie uchwał o „strefach wolnych od LGBT” i co robią samorządy, by przeciwdziałać dyskryminacji. Poprosiła o dokumenty w tej sprawie, ale ich nie dostała.
Czytaj także: Stop „strefom wolnym od LGBT”. Tęczowa iluminacja w Brukseli
Strona polska najwyraźniej uznała, że w tym sporze z UE, jak w wielu innych, wystarczą wykręty, pseudoargumenty, zaprzeczanie oczywistościom i granie na zwłokę. Nie wystarczą. KE uznała, że narusza to zasadę lojalnej współpracy. „W przypadku Polski Komisja uważa, że władze polskie nie ustosunkowały się w pełni i w odpowiedni sposób do zapytania Komisji dotyczącego charakteru i wpływu przyjętych uchwał dotyczących tzw. stref wolnych od ideologii LGBT” – czytamy w stanowisku KE. „Równość i poszanowanie godności i praw człowieka są podstawowymi wartościami UE, zapisanymi w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej. Komisja wykorzysta wszelkie dostępne jej instrumenty, aby bronić tych wartości”.
Początek długiej drogi prawnej
Wszczęcie procedury naruszeniowej to oczywiście dopiero początek długiej drogi prawnej. Polski rząd będzie miał teraz możliwość przekazania Komisji swoich uwag związanych z wątpliwościami wobec „stref wolnych od ideologii LGBT”. Jeśli odpowiedź KE nie usatysfakcjonuje, wyda ona opinię dotyczącą sposobów, na jakie Polska narusza unijne przepisy. Gdy zostanie ona przez polskie władzę zignorowana, sprawa może trafić do Trybunału Sprawiedliwość Unii Europejskiej. Niezastosowanie się do jego wyroku oznacza bardzo poważne sankcje finansowe.
O tym, że „strefy wolne od ideologii LGBT” to kosztowna „zabawa”, mogły się już przekonać samorządy, które takie uchwały uchwaliły. Straciły duże dofinansowanie pochodzące z Funduszy Norweskich. Dla gmin z samego Podkarpacia to kwota ok. 8 mln. Euro. Szkoda tylko, że za homofobiczne obsesje władzy musimy płacić wszyscy.
Czytaj także: „Strefy wolne od LGBT” bez funduszy UE. To początek kary?