Sejmik świętokrzyski już w środę uchylił uchwałę anty-LGBT i przyjął w jej miejsce stanowisko „w sprawie poszanowania wielowiekowej tradycji i kultury Rzeczypospolitej Polskiej oraz równouprawnienia i sprawiedliwego traktowania”. Późnym wieczorem okazało się, że sejmik łódzki takiej decyzji nie podjął. Następny w kolejce jest małopolski, który zbiera się w poniedziałek. Uchwały anty-LGBT obowiązują jeszcze w dwóch województwach: lubelskim i podkarpackim.
Symboliczna Małopolska
Najbardziej symboliczny jest chyba sejmik małopolski, którego przewodniczącym jest ojciec prezydenta Jan Duda. Już w sierpniu próbowano tam uchylić uchwałę anty-LGBT, ale pod presją m.in. byłej premier Beaty Szydło i abp. Marka Jędraszewskiego inicjatywa upadła. Wicemarszałek województwa Tomasz Urynowicz, który starał się o uchylenie uchwały, stracił stanowisko.
Teraz ma się udać. Marszałek województwa Witold Kozłowski (PiS) zapowiedział publicznie, że „zgodnie z oczekiwaniami” z uchwały usunięte zostaną „wszystkie zapisy dotyczące wrażliwych tematów i nieprecyzyjnych zapisów”. Po czym uściślił: „czyli generalnie w sumie wszystkich fragmentów dotyczących sprzeciwu wobec ideologii LGBT” (za „Gazetą w Krakowie” – kb).
Urząd Marszałkowski nie chce jednak pokazać proponowanego teraz tekstu. Wiadomo tylko, że ze starej wersji pozostaną zapisy dotyczące poszanowania praw rodziny, odwołanie do „tysiącletniej tradycji chrześcijaństwa w Polsce” oraz „wielowiekowego przywiązania Polaków do wolności”. Marszałek ma też nadzieję, że przyjęcie nowej wersji „definitywnie uspokoi proces negocjacji wypłat środków z tzw. REACT-EU, jak i dalszych funduszy z Regionalnego Programu Operacyjnego”.
Kasa ponad wszystkim
Marszałek przyznał tym samym, że nad najwyższymi zasadami moralnymi, religijnymi i narodowymi przeważyć ma kasa. Wszak dotąd politycy PiS w takich właśnie kategoriach – najwyższego „c” – i w tej retoryce prezentowali kwestię LGBT elektoratowi. Symbolami wręcz stali się w tym względzie Jan Duda, małopolska kurator oświaty Barbara Nowak i wspierający ich abp Jędraszewski. Może zresztą właśnie dlatego małopolscy działacze podkreślają teraz co rusz, że swoją woltę konsultowali z najwyższego szczebla politykami PiS? Rodzaj polityczno-etycznego alibi od prezesa czy innego premiera może się przydać do rozgrzeszenia w kurii…
Sami też przyznają, że do ustępstw zostali zmuszeni, i to na dodatek przez presję Brukseli. Za nic bowiem mieli protesty części mieszkańców regionu czy oficjalny sprzeciw prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego. Poskutkował dopiero list Komisji Europejskiej, która zagroziła wprost, że jeśli uchwała nie zostanie uchylona, to Unia wstrzyma dotacje dla Małopolski. W jego następstwie do samorządów napisał też wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda.
A szło o pieniądz niebagatelny. Jak obliczali eksperci, region mógłby nie dostać, po pierwsze, przeszło 33,5 mln euro z funduszu REACT-EU, przeznaczonego na opiekę zdrowotną i wsparcie dla małych firm w związku z pandemią. Po drugie zaś, niewykluczone stało się zablokowanie negocjacji w sprawie tzw. regionalnych programów operacyjnych na lata 2021–27 (chodzi o środki na infrastrukturę, drogi, kulturę, rewitalizację miast, edukację itp.), a tu w grę dla województwa wchodziły aż 2,32 mld euro.
Te pieniądze się Polsce należą
Powtórzmy: Unia wzywała do uchylenia trefnej uchwały. Prawicowi radni małopolskiego sejmiku sugerują zaś jedynie jej zmianę, a na dodatek wciąż nie wiadomo do końca, w jakim zakresie. Pytanie więc, czy taka kosmetyka wystarczy. Zwłaszcza że warto pamiętać o głośnym pomyśle wspomnianego Jana Dudy, by ograć Unię przez zastąpienie zwrotu „ideologia LGBT” frazą „neomarksistowska ideologia płciowości kulturowej”.
Tenże Jan Duda nie ograniczał się przy tym do cwaniackiego planu wyszarpania z Unii kasy – nie omieszkał perorować, że pieniądze te się Polsce „należą”, tych, którzy ich wypłatę chcą uzależnić od spełniania wspólnych standardów, nazwać „barbarzyńcami”, i opowiadać, jakoby Polacy mieli „600-letnią tradycję tolerancji”, a społeczeństwa Europy „30-letnią”. Czy pan Duda z kolegami po tym, co opowiadali, będzie w stanie zjeść tę żabę i się wycofać? Dopiero się okaże.