Kraj

Dziewczyny z wojną w tle

Większość osób zaangażowana w pomoc potrzebującym to kobiety.

Wiadomo: praca jest trudna, niepłatna, anonimowa. Mężczyźni też się jej podejmują, chociaż są w mniejszości. Paradoks – tak wiele w polityce historycznej poświęca się miejsca na partyzantkę i powstania, a kilka lat temu formowano nawet leśne oddziały dla quasi-komandosów amatorów. Dziś nadszedł czas, by wykorzystać te umiejętności, bo sytuacja na wschodniej granicy od miesięcy pokazuje, że zdolności organizacji, orientacji w terenie i szybkiego reagowania (a także wykiwania służb) bardzo się przydają.

Aktywistki i aktywiści przedzierają się przez las nocą, noszą ciepłe zupy, wodę, śpiwory, koce, kurtki i buty. Prowadzi ich GPS, gdzie ktoś na mapie zaznaczył pinezką miejsce pobytu grupy. Trzeba tam dotrzeć jak najszybciej, udzielić pomocy, nakarmić, przebrać. A potem zostawić tych ludzi samym sobie, bo nic innego już nie da się zrobić. Jeśli grupa zdecyduje się wyjść z lasu, ma świadomość, że zostanie natychmiast zapakowana do samochodu i wywieziona. Dokąd? Znowu do lasu, ale tym razem poza teren Polski. Lub – rzadziej – do ośrodka, gdzie można starać się złożyć dokumenty z wnioskiem o azyl.

Roboty jest mnóstwo, na szczęście rąk do pracy nie brakuje. Wolontariuszki i wolontariusze segregują sterty ubrań, które ludzie przekazują. Dary trzeba przejrzeć, opisać, zapakować w plecaki i przenieść kilometry w głąb pól i lasów. Bywa, że te rzeczy nie nadają się do niczego, bo są zniszczone. Albo kolorowe, a widoczne z daleka barwy narażają na niebezpieczeństwo ukrywających się. Chętni jeżdżą swoimi samochodami z kilku baz, które położone są niedaleko zony. Wielka to logistyka, praca trwająca całą dobę.

Ale ktoś musi posprzątać ten bałagan. Łukaszenko kombinuje, Morawiecki buduje mur, a dziewczyny marzną przy kolejnym punkcie, w którym mają być uchodźcy.

Polityka 45.2021 (3337) z dnia 02.11.2021; Felietony; s. 86
Reklama