Odcienie brunatnego
Naziole i inni fanatycy: jak wygląda i o co walczy polska skrajna prawica
Prawo i Sprawiedliwość coraz częściej jest oskarżane o flirt z nacjonalistami i religijnymi fanatykami oraz o realne przymiarki do sojuszu z europejską skrajną prawicą. Na polskich ulicach coraz widoczniejsze są nacjonalistyczne grupy, które wielu nazywa wprost: bojówkami. Ubrane w czarne stroje albo mundury tworzą swoją obecnością atmosferę zagrożenia, a ich liderzy cieszą się pobłażaniem państwa, które zdaje się korzystać z ich usług tam, gdzie policja nie chce służyć autorytarnym zapędom władzy. Inni skrajni prawicowcy nie wychodzą z publicznej telewizji czy Sejmu, gdzie pod obrady trafiają kolejne ustawy mające zrobić z Polski katolicko-nacjonalistyczny skansen.
Na każde jednak oskarżenie o sprzyjanie faszyzacji kraju pisowska władza broni się, że nikt tak jak ona nie ścigał wcześniej ekstremistów. W mediach raz po raz pojawiają się doniesienia o zatrzymaniu kolejnych skrajnych prawicowców. Policja i kontrwywiad wchodzą do domów podejrzanych i dokonują tam przeszukań, a prokuratorzy stawiają zarzuty publicznego propagowania ustroju o charakterze faszystowskim. Gdańsk, Dzierżoniów, Wrocław, Warszawa, Opole – wszędzie tam trwają procesy radykałów i ekstremistów. Czemu więc jest tak źle, skoro jest tak dobrze?
Jawni ekstremiści
Skrajnie prawicowa fala narasta dziś we wszystkich zachodnich demokracjach. Kryzys klimatyczny, zwiększająca się liczba migrantów i uchodźców z terenów wojen i klęsk żywiołowych, a także niestabilność terenów wokół najbogatszych państw nasilają tendencje autorytarne. Język debaty publicznej staje się coraz bardziej ksenofobiczny, a w ideologiach ekstremistów kwestie tożsamościowe zastępują te klasowe. Widać to także w Polsce, gdzie można było obserwować, jak PiS z roku na rok ewoluuje z dość typowej partii konserwatywnej w religijno-nacjonalistyczny populistyczny blok wyborczy.