Kraj

Górnicy strajkują, resort Sasina kombinuje. Będzie zimno

Górnicza blokada torów. Ruda Śląska, 4 stycznia 2022 r. Górnicza blokada torów. Ruda Śląska, 4 stycznia 2022 r. Arkadiusz Lawrywianiec / Forum
Jeśli negocjacje z górnikami zakończą się niczym, to z marszu planowane są strajkowe referenda, a na 17 stycznia zapowiadana jest bezterminowa blokada wysyłki węgla energetycznego we wszystkich kopalniach. Będzie więc gorąco. I zimno.

Polska Grupa Górnicza, największa firma węglowa w Europie, zakończyła miniony rok stratą ok. 2 mld zł. W zimie każdej doby z kopalń PGG powinno wyjeżdżać ok. 40 pociągów wypełnionych węglem dla elektrowni i elektrociepłowni. Jeśli w każdym składzie jest plus-minus 2,5 tys. ton, to należy przyjąć, że firmy produkujące prąd i ciepło nie dostały 200 tys. ton węgla – za sprawą blokady kopalnianych torów* trwającej dwie doby. Czy mamy się czego obawiać?

Hajerów teraz trzeba wziąć w obronę

Zima póki co jest nam łaskawa, ale to może się zmienić. O tej porze roku energetyka i ciepłownictwo razem wzięte powinny mieć zapasy węgla na dwa miesiące. Ostateczna granica strategicznego i energetycznego bezpieczeństwa to 30 dni – poniżej niej producentom grożą surowe kary. Tak mówią przepisy, ale przecież rząd nie będzie karał swoich państwowych elektrowni. No bo jak?

Durnie byłoby karać samych siebie, choć w dobrze funkcjonującym państwie za taki stan rzeczy „energetyczne głowy” powinny lecieć, z właścicielskimi na czele.

Jak informują Polskie Sieci Elektroenergetyczne, poniżej najniższych minimalnych i wymaganych przepisami zapasów znalazły się największe elektrownie na węgiel kamienny: Opole, Rybnik, Dolna Odra, Kozienice i Ostrołęka. Jasne jak słońce, że dwudobowa górnicza blokada wywozu węgla z kopalń znacznie pogorszy już i tak zły stan. Na protestujących wylewa się dziś fala hejtu sterowana i podgrzewana przez prorządowe media – ale w tym przypadku musimy hajerów z PGG wziąć w obronę.

Czytaj też: Niech nam zima lekką będzie. Górnicy strajkują, ceny rosną

Jak resort Sasina kombinuje

Ich pretensje mają dwie odsłony – przynajmniej w pierwszej mają zupełną rację. Wszak w ostatnim kwartale minionego roku harowali na okrągło, po 28–30 dniówek w miesiącu. Szef Sierpnia ′80 w PGG Rafał Jedwabny przypomina, że pod koniec września bezpośredni pracodawca i właściciel – czyli Ministerstwo Aktywów Państwowych – prosił związki zawodowe o zgodę na pracę w weekendy. Ministerstwo Aktywów Państwowych to partyjny folwark wicepremiera Jacka Sasina, który do biznesu ma, jak wiadomo, dobrą rękę.

Jak się okazało, ma też siłę przekonywania. – Tłumaczyli nam, że w kraju brakuje węgla, że wręcz ocieramy się o konieczność wyłączania dostaw prądu. Błagali nas prawie na kolanach – i zgodziliśmy się. To tak na marginesie hejtów, że nam się w głowach przewraca i mamy gdzieś sprawy kraju. Tyle Jedwabny.

Za pracę w soboty i niedziele miała być godziwa rekompensata. Związkowcy wyliczyli, że górnikom PGG należy się ok. 70 mln zł – nie zgadzają się z wyliczeniami zarządu spółki, że to rząd 140 mln zł. Strony inaczej rozumieją pojęcie rekompensaty: górnicy widzą ją w wynagrodzeniu takim jak za zwykłą przepracowaną dniówkę, strona rządowa chciałaby im to wynagrodzić dniami wolnymi. Tak to sobie na szczeblu władz spółki i resortu aktywów wykombinowali.

Czytaj też: „Won ze Śląska!”. Prezent od górników dla premiera

PiS dla TVP miliardy ma. A dla górników?

Związki zawodowe w imieniu swoich członków na to nie poszły, stąd protest w grudniu, zawieszony potem na czas świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Na dodatek okazało się, że tę część górników, którzy chcieli wziąć wolne za pracę w dni wolne, odprawiano z kwitkiem już bezpośrednio w kopalniach, bo brakuje rąk do pracy, a żadne zmiany nie są prawidłowo obsadzone.

W drugiej kwestii grudniowego protestu podnoszono sprawę podwyżki płac o 400 zł brutto, ale to może poczekać do negocjacji. Teraz chodzi o 70 mln zł – tyle mniej więcej wynosi wartość węgla, który przez dwa dni nie wyjechał z kopalń.

Autorom antygórniczego hejtu chciałbym przypomnieć, że władza jak chce, to z godziny na godzinę jest w stanie wysupłać 2 mld zł na TVP Jacka Kurskiego, a potem zasilać ją dalszymi milionami. Czy na kolejne „datki” dla roztańczonego toruńskiego ojca dyrektora. Jak chce...

Co by nie powiedzieć, to górnicy są wyjątkowo skromni w tym proteście. – Chcemy tylko zapłaty za wykonaną ciężką pracę! – dopominał się na wiecu Bogusław Hutek, szef całej górniczej Solidarności i przewodniczący jej struktur w PGG.

Czytaj też: Kronika kryzysu energetycznego

Rachunek za małżeństwo z PiS

10 stycznia strony sporu mają się spotkać na negocjacjach z udziałem mediatora. Jeżeli zakończą się niczym, to z marszu planowane są strajkowe referenda, a na 17 stycznia zapowiadana jest bezterminowa blokada wysyłki węgla energetycznego. We wszystkich kopalniach, nie tylko PGG. Będzie więc gorąco i zimno. Trwają też międzybranżowe konsultacje w sprawie wielkiego związkowego marszu „na Warszawę”. Na rządzących.

Na stronie internetowej Sierpnia ′80 Bogusław Ziętek, przewodniczący związku – jednego z pięciu biorących udział w blokadach – napisał, że stoimy w obliczu ogromnego kryzysu energetycznego, po części sprokurowanego przez rząd. „Nie możemy dalej bezczynnie przyglądać się temu, co dzieje się w energetyce i górnictwie. Liczę na to, że obudzi się też Solidarność (najsilniejszy związek w górnictwie – JD) i przestanie płacić rachunek za małżeństwo z PiS. Ten związek musi sobie przypomnieć, po co tak naprawdę funkcjonuje”.

W Polsce, według wyliczeń górniczych związkowców, w ciągu trzech kwartałów nowego bieżącego roku zabraknie ok. 5 mln ton węgla. Jak wiadomo, wicepremier Jacek Sasin powołał sztab kryzysowy, który ma wskazać winnych/winnego węglowej zapaści. Jednak z biegiem czasu urok osobisty ministra aktywów państwowych ulatnia się. – Niech spojrzy w lustro i będzie go widział – komentuje Ziętek.

Na naszych łamach różnie ocenialiśmy żądania i pretensje górników. Jednak tym razem są proste jak budowa cepa: chcą tylko zapłaty za fedrunek w wolnych dniach.

* Protestujący górnicy proszą, aby mocno podkreślić, że blokowane są tory wewnątrz kopalń i tym samym nie ma to żadnego wpływu na ruch kolejowy.

Czytaj więcej: Energetyczna drożyzna

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną