Jeśli informacje Onetu się potwierdzą, to jest to katastrofa, choć jej skutki nie będą widoczne od razu. Wszystko stanie się jasne, gdy ktoś nas zaatakuje, wykorzystując nasze braki i słabości.
MON tłumaczy: może to plik testowy
MON zareagował na te doniesienia następującym oświadczeniem: „Sprawa jest szczegółowo analizowana przez służby. Trwa wyjaśnianie, czy doszło do wycieku oraz czy ujawniony plik faktycznie został wytworzony w Siłach Zbrojnych RP. (…) Na obecnym etapie postępowania branych jest pod uwagę wiele scenariuszy, np. że jest to testowy plik przeznaczony do testowania oprogramowania. Bazy produkcyjne w Siłach Zbrojnych RP obligatoryjnie używane są tylko w specjalnie do tego przeznaczonych systemach wojskowych. Trwają również analizy, czy wykaz nie jest plikiem pomocniczym wykorzystywanym przy realizacji jawnych zakupów publikowanych na BIP”.
Zastanówmy się. Plik testowy? Do sprawdzania zabezpieczeń? Ktoś go tworzył przez ostatnie dwa lata, wprowadzając do niego ponad 1,7 mln pozycji? Czy władza ma nas za kompletnych idiotów? Jej wyjaśnienia są chaotyczne i pozbawione sensu.
Ile to jest w ogóle 1,7 mln pozycji? Gdyby liczyć w sekundach, 1 757 390 to 20 i pół dnia. To gigantyczna baza tworzona latami przez bardzo wielu ludzi. Załóżmy, że faktycznie została wyciągnięta z wojskowego serwera. Czym to może grozić?
Czytaj też: Black Hawki bez przetargu. Co jeszcze ukrywa MON?
Wyciek z MON. Kamieniami w czołgi
Jeśli potencjalny przeciwnik poznał zasoby Wojska Polskiego, zwłaszcza stan amunicji, sprawności sprzętu i części zamiennych, to doskonale już wie, gdzie są braki.