„Polityka”. Pilnujemy władzy, służymy czytelnikom.

Prenumerata roczna taniej o 20%

OK, pokaż ofertę
Kraj

Epizod Polska

Po Pekinie: co to były za igrzyska

Czy honorowy brąz Dawida Kubackiego w skokach narciarskich uratuje posadę czeskiego trenera? Czy honorowy brąz Dawida Kubackiego w skokach narciarskich uratuje posadę czeskiego trenera? Maja Hitij / Getty Images
Zakończone właśnie zimowe igrzyska umocniły trend: medale zdobywa kilka potęg, a polski zimowy sport istnieje tylko peryferyjnie.
Piotrowi Michalskiemu dwukrotnie zabrakło do podium setnych części sekundy.EAST NEWS Piotrowi Michalskiemu dwukrotnie zabrakło do podium setnych części sekundy.

Polacy lubią brąz. Bo nie mają innego wyjścia. Dorobek 57-osobowej reprezentacji, oddelegowanej na dalekie i z kibicowskiego punktu widzenia trudne do śledzenia igrzyska w Pekinie oraz okolicach, jest najskromniejszy z możliwych. Brązowy medal Dawida Kubackiego został jednak zgodnie odebrany jako przyjemna niespodzianka. Bo choć w skokach narciarskich jesteśmy mocni, w tym olimpijskim sezonie wyjątkowo Polakom nie idzie.

Nic nie wskazywało, że niemoc zostanie przerwana akurat na igrzyskach, a niewiele brakowało, by drugi medal dołożył Kamil Stoch. Jego czwarte miejsce w drugim konkursie indywidualnym nie zostało zresztą najlepiej przyjęte przez wszystkich cierpiących na medalomanię oraz urażoną dumę z powodu podciętych skrzydeł polskich orłów. Alarmowano, że mistrz Kamil został oszukany, gdyż ten, który sprzątnął mu brązowy medal sprzed nosa, Niemiec (wiadomo!) Karl Geiger, dokonał szwindlu z kombinezonem, który rozpościerał się tam, gdzie akurat miał przylegać, zwiększając w ten sposób powierzchnię nośną skoczka. Dopiero gdy wątpliwości na korzyść Geigera wyjaśnił polski sędzia skoków, przypominając, że przed każdym konkursem sprzęt jest poddawany drobiazgowym badaniom pod kątem regulaminowej zgodności, a i nasi reprezentanci święci nie są, bo szukają luk w przepisach, lament ustał.

Nie ma pewności, czy honorowy brąz Kubackiego uratuje posadę czeskiego trenera Michala Dolezala, gdyż padają głosy, że skoro nasi bez wyjątku skaczą w tym sezonie poniżej oczekiwań, to zawiodły przygotowania. Najwidoczniej szkoleniowca, dla którego jest to zresztą pierwsza samodzielna praca, misja przerosła. Wypatrywanie na igrzyskach medali w skokach stało się już poniekąd narodową kibicowską tradycją. Cztery lata temu w Pjongczangu tylko dzięki nim zaistnieliśmy w klasyfikacji (do indywidualnego złota Stocha doszedł jeszcze brąz w drużynie) i była okazja, by powtórzyć, że polska obecność w światowej czołówce to dzieło spójnego, systemowego szkolenia opartego na klubach.

Polityka 9.2022 (3352) z dnia 22.02.2022; Sport; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Epizod Polska"
Reklama