„Kłamstwo smoleńskie dzieli naród” – oznajmił w homilii na Wawelu jeden z przywódców Kościoła w Polsce abp Marek Jędraszewski w przeddzień 12. rocznicy katastrofy. Tak, dzieli, ale na czym ono polega?
Czytaj też: Czego nie mówi Macierewicz?
Katastrofa smoleńska. Dwa kłamstwa w jednym
W istocie są dwa kłamstwa w jednym. Pierwsze, że przyczyną katastrofy w Smoleńsku był zamach, i drugie, że wobec tego kłamią ci, którzy w zamach nie wierzą i odrzucają tę teorię spiskową (wraz z niezależnymi od władzy ekspertami). Metropolita krakowski wybrał teorię ekspertów od obecnej władzy zależnych. Tym samym dołączył politycznie do jej obozu i legitymizuje prawdziwe kłamstwo smoleńskie dzielące nasze społeczeństwo.
Więcej: w ślad za władzą usiłuje powiązać prawdziwe kłamstwo smoleńskie o rzekomym zamachu z kłamstwem o zbrodni katyńskiej i kłamstwem propagandy rosyjskiej o tym, że zbrodnie wojenne popełniane w Ukrainie są ustawką.
Oba są rzeczywiście kłamstwami i zasługują na potępienie. Pełna prawda o Katyniu i Ukrainie musi być drążona i wyjawiona, aby ostatecznie pomogła wymierzeniu sprawiedliwości. Natomiast teoria zamachu zasługuje na odrzucenie jako wciąż, mimo wielu lat starań i milionów wyłożonych złotych, niepoparta przekonującymi dowodami.
Jeśli zażegnanie podziałów na tym tle wśród Polaków leży Jędraszewskiemu na sercu, powinien teorię zamachu odrzucić i wezwać do uznania rzeczywistej prawdy – że to była tragiczna katastrofa wywołana błędami, naciskami i zaniechaniami opisanymi w niezależnych raportach.