Zarząd Poczty Polskiej nie zdołał odbić rynku z rąk konkurencji. Ale w kwestii walki dopiero się rozkręca i to spektakularnie. W maju zarząd spółki podjął uchwałę, którą wdrożono program „aktywizacji promilitarnych postaw wśród pracowników”. Autorski projekt „Ramię w ramię z WOT” ma za zadanie doprowadzić do „głębszego nasycenia” Wojsk Obrony Terytorialnej pracownikami Poczty. Co prawda firma w zeszłym roku została już uhonorowana statuetką „Pracodawca przyjazny WOT”, ale można powiedzieć, że niejako awansem, bo kiedy zdobywali laur w WOT, służyło niespełna 170 pocztowców. Co na tle ponad 69 tys. pracowników zatrudnionych w PP podawać należy w promilach.
Obecnie Poczta chwali się liczbą 252 terytorialsów we własnych szeregach. Ale program „Ramię w ramię z WOT” ma te liczby pomnożyć za sprawą systemu zachęt. Na zachętę można będzie ubiegać się o sfinansowanie kursów specjalistycznych i zajęć sportowych. Z twardych korzyści pracodawca obiecuje: 2 dni w roku wolne z zachowaniem prawa do wynagrodzenia. Asem w rękawie zarządu okazał się zapis gwarantujący zachowanie premii pomimo nieobecności związanych ze służbą. Z badań wewnętrznych firmy wynikało, że była to ważna bariera dla chętnych do WOT. Pensje pocztowców są tak niskie, że brak premii podcinał ludziom zapał do munduru. Na tym jednak korzyści się nie kończą. Są jeszcze bonusy, czyli preferencyjne stawki w ośrodkach wypoczynkowych PP, a nawet pierwszeństwo w ich rezerwacji.
Prezes PP, a wcześniej wiceminister obrony narodowej, Tomasz Zdzikot sprawę militaryzacji swoich pracowników traktuje niezwykle serio. Pod koniec maja na konferencji „Defence 24 Day” nie tylko chwalił się swoim pomysłem, ale również rysował horyzont oczekiwań.