W zasadzie od początku pracy w charakterze rzecznika praw obywatelskich starałem się jeździć na festiwale muzyczne. Uważałem, że w czasach kryzysu wartości demokratycznych nie mogę jedynie przesiadywać w biurze, ale wręcz przeciwnie – muszę szukać obywateli, rozmawiać z nimi, przybliżać standardy praw człowieka i praworządności.
Festiwal Pol’And’Rock był naturalnym wyborem. Dzięki Akademii Sztuk Przepięknych wymyślonej przez Zbigniewa Hołdysa stał się symbolem debaty i siły społeczeństwa obywatelskiego. Na festiwal (kiedy jeszcze nazywał się Woodstock) jeździł nawet dr Janusz Kochanowski. W Biurze RPO do dziś wspomina się, jak przechadzał się w stylu angielskiego gentlemana po kostrzyńskich piaskach i aktywnie uczestniczył w spotkaniach z publicznością. Dlatego dla kolejnych rzeczników było zupełnie naturalne, aby zawsze być na Przystanku Pol’And’Rock. Tradycję kontynuuje prof. Marcin Wiącek.
Czy adwokatom tak wypada
Pamiętam szczególnie festiwal w 2017 r. Pięć lat temu zaczęli się tam pojawiać adwokaci i sędziowie. Na początku skromnie – ze stanowiskiem porad prawnych i pierwszymi symulacjami rozpraw sądowych. Mam w telefonie zdjęcie przedstawiające młodych adwokatów, którzy reklamowali to wydarzenie. Byli w togach, trzymali wielki baner, lecz buty mieli raczej festiwalowe – zwyczajne tenisówki. To zdjęcie obiegło media społecznościowe. Ile było wtedy dyskusji: czy adwokatom tak wypada, czy to dobre miejsce dla nich, czy nie narusza się powagi zawodu...
Od tego czasu wiele się zmieniło. W 2022, pierwszym postpandemicznym roku, wszyscy starali się nadrobić czas.