KPO samo zło
KPO samo zło. Co z miliardami dla Polski? Kłamstwo PiS ma krótkie nogi
Na dzisiaj sytuacja jest taka, że prezes Kaczyński i premier Morawiecki nie dostaną z Unii 35 mld euro (158 mld zł) na Krajowy Plan Odbudowy (mimo innej niż węgierska postawy Polski wobec Putina). Podobnie zagrożone są pieniądze przeznaczone dla naszego kraju w podstawowym budżecie UE. Polska wciąż płaci kary za niedotrzymanie przez PiS własnych obietnic, czyli brak faktycznej likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Formalnie zlikwidowana Izba Dyscyplinarna jest zastępowana podobnym ciałem pod inną nazwą, a prezydent Duda może wybrać do niej podobnych pseudosędziów. Także odsunięci wcześniej od orzekania sędziowie, którzy narazili się władzy, nie są przywracani do pracy. Czasem mimo przychylnych dla nich wyroków sądowych, blokowanych arbitralnymi i zupełnie już pozaprawnymi decyzjami ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry lub ludzi osadzonych przez niego na stanowiskach prezesów sądów różnych szczebli.
Przekuwanie porażki
Wkrótce kary, które Polacy płacą za antysędziowską i antyunijną krucjatę Kaczyńskiego i Ziobry, mogą być większe, gdyż Komisja Europejska uruchomiła procedurę sprawdzającą, czy zamówione przez Kaczyńskiego orzeczenie trybunału Julii Przyłębskiej przeciwstawiające sobie polskie i unijne prawo (oczywiście regulacje krajowe mają w tym wypadku unieważniać wynegocjowane i przyjęte przez Polskę unijne traktaty) oznacza kolejne naruszenie europejskiego prawa.
Kaczyński chciał wykorzystać unijne pieniądze do dwóch celów. Po pierwsze, jako pośrednie zasilenie funduszu wyborczego swojej partii. Miliardy z Europejskiego Funduszu Odbudowy, łatając budżet państwa u progu roku wyborczego, miały uwolnić miliardy złotych na kampanijne obietnice Prawa i Sprawiedliwości. „Kupując” Kaczyńskiemu trzecią kadencję.