Początkowo to jedynie oni wybierali śnięte ryby, pracując w upale i smrodzie po kilkanaście godzin bez przerwy. Nie mieli takiego obowiązku, ale po prostu nie mogli tego tak zostawić. Zamiast podziękowań dostali groźby. Dariusz Matecki, przewodniczący Solidarnej Polski w Zachodniopomorskiem, zapowiedział na Twitterze, że Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu szykuje zawiadomienie do prokuratury. A do prezes Polskiego Związku Wędkarskiego Beaty Olejarz zostanie skierowana prośba o przedstawienie dowodów na informacje o wodzie w Odrze, która „powoduje rany i wypala gumowe rękawice”.
Nie minęło dziesięć dni i do szefów nadodrzańskich okręgów PZW (w Gorzowie, Wrocławiu i Zielonej Górze) przyszły pisma z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Postanowienia o „żądaniu wydania rzeczy”. Adresaci poczuli się jak oskarżeni, czytając, że „podejmowali działania w związku ze skażeniem i zanieczyszczeniem rzeki Odra, w następstwie czego doszło do tzw. zjawiska śnięcia ryb i śmierci innych zwierząt”. – Mam nadzieję, że to niefortunne sformułowanie – mówi prezes PZW Beata Olejarz. Tego samego dnia pojawiła się też informacja o tym, że rząd zamierza „odebrać Odrę wędkarzom”. Jeżeli był taki pomysł, to zapewne spowodowany zapowiedzią wystąpienia PZW do Skarbu Państwa o odszkodowanie za katastrofę i pokrycie kosztów odtworzenia rybostanu w rzece. Jednak już następnego dnia na stronach Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie pojawiło się oficjalne dementi w sprawie „odebrania Odry”. Ale konflikt narasta.
Czyja woda
Wody śródlądowe są własnością Skarbu Państwa, czyli wszystkich obywateli. Tym majątkiem zarządza utworzone cztery lata temu PGW Wody Polskie, wykonując obowiązki właściciela wód.