Atak na premiera Słowacji; zmiany w ortografii; martwe ryby w Odrze (znowu); projekty aborcyjne w komisji; gospodarka wraca na ścieżkę wzrostu.
Był czas, żeby się przygotować. Alarmowaliśmy w ubiegłym roku, w lutym tego roku, gdy pojawiły się pierwsze martwe ryby – mówią naukowcy. Nie zgadzają się co do źródła problemu, ale są zgodni w jednym: czas działa na niekorzyść Odry. Ryby już umierają.
Po katastrofie ekologicznej na Odrze rząd PiS przeznaczył 250 mln zł na monitoring rzek i jezior. System wciąż nie działa. Projekt tonie, zaplątany w sieć tajemniczych pośredników i spółek.
Policja wyznaczyła milion złotych nagrody za wskazanie odpowiedzialnych za zatrucie Odry. Gdy ich wskazano, nie wypłaciła pieniędzy.
Aż 250 mln zł rząd chce wydać na monitoring rzek po zeszłorocznej katastrofie Odry. Nie wiadomo jednak, co i ile konkretnie ma kosztować, a naukowcy, wędkarze i lokalne władze ostrzegają, że ktoś może chcieć tu łowić grubą kasę.
Tam, gdzie Warta kończy bieg i wpada do Odry, leży Rzeczpospolita Ptasia. Państwo bez wiz i granic, które jest dobrem wspólnym ptaków i ludzi.
Nie potrzebujemy do ochrony Odry służby z bronią, paralizatorami i pałkami. Koniec końców grozi nam brak wody w kranach, a w wariancie równie mało optymistycznym będziemy płacić horrendalne rachunki za uzdatnianie wody – mówi o ustawie odrzańskiej Jacek Engel, prezes Fundacji Greenmind.
Podobno ryby głosu nie mają. Jednak tysiące ton rybich trucheł odławianych z Odry w ubiegłym roku bezgłośnie przemawiały do wyobraźni. Dziś znamy rachunek strat.
Najpierw udawano, że tematu nie ma, potem sprawę bagatelizowano, a gdy media zalały przejmujące obrazy martwych ryb, ruszyła propaganda.
Ministerstwo środowiska Brandenburgii zamierza zaskarżyć w polskim sądzie administracyjnym decyzje dotyczące regulacji Odry. Jednocześnie w Polsce pięć resortów pracuje nad ustawą w sprawie rewitalizacji rzeki.