Ja Odra, jak mnie słyszycie?
Ja Odra, jak mnie słyszycie? Rzeka miewa humory, wolną wolę, jest osobnym bytem
Kiedy Olga była małym dzieckiem, każdy spacer prowadził nad Odrę. „Nie mam pojęcia, kiedy następuje ten moment – uznania rzeki za swoją. Być może dopełnia się on na tej samej zasadzie, na jakiej ptaki uznają za rodzica pierwszy poruszający się w zasięgu wzroku kształt. Sądzę, że w jakimś nie do końca poznanym procesie, taka własna rzeka zakorzenia nas w sobie, jej nurt tajemniczo zlewa się z nurtem naszych myśli” – pisała Olga Tokarczuk już jako uznana pisarka.
Wiarusy Viadrusa
Rzeka w jej eseju „Potęga Odry” to potężna żywa istota, niewzruszony punkt w nieustannie zmieniającym się świecie: „Nie czas i przestrzeń rządzą rzeką, ale ona nimi – ustala kojącą ciągłość, utrzymuje całą krainę w stałym, bezpiecznym miejscu”. W „Biegunach” rzeka jest symbolem podróży i ciągłego ruchu, w „Księgach Jakubowych” wytycza granice geograficzne i kulturowe, w „Prawieku i innych czasach” scala i dzieli ludzi. W twórczości noblistki rzeka potrafi się zamyślić, miewa humory i wolną wolę, istnieje niezależnie, jest osobnym, ważnym bytem. Gdy więc narodziła się inicjatywa uznania Odry za osobę prawną, noblistka znalazła się wśród jej orędowników. „Popatrz, jak bardzo przeżyliśmy zatrucie Odry. Zapoczątkowało to ruch oburzenia, w mediach społecznościowych było widać niesamowitą rozpacz” – zauważyła w rozmowie z Robertem Rientem, reporterem i pisarzem, nazywając to doświadczeniem pokoleniowym.
Jako „współczesny szaman” Rient założył Plemię Odry, skupiające tych, którzy nie mogli, nie potrafili i nie chcieli przejść do porządku dziennego nad katastrofą ekologiczną z 2022 r. W Odrze wyginęło wtedy 82–122 mln ryb (60 proc. poziomu sprzed katastrofy) i 147 mln ślimaków wodnych (85 proc.