Prezes zjeżdża do bazy
Prezes zjeżdża do bazy. PiS jest bardzo osłabiony, jesień będzie nerwowa
Jarosław Kaczyński wrócił do przerwanego w sierpniu objazdu kraju. W pierwszy weekend września wizytował swoje bastiony – był w Małopolsce (Nowy Targ i Nowy Sącz) i na Podkarpaciu (Mielec i Stalowa Wola). Spotkania, podobnie jak w lipcu, były przeznaczone dla działaczy i sympatyków PiS, głośno protestujący przeciwnicy partii rządzącej nie zostali na nie wpuszczeni, bo – jak wyjaśniła posłanka Anna Paluch – PiS chce rozmawiać we własnym gronie.
Z południa Polski Kaczyński – znów występujący z hasłem „Dobry rząd na trudne czasy” – wysłał dwa komunikaty. Po pierwsze, na każdym spotkaniu długo tłumaczył, jak rząd walczy z inflacją, jak stara się zapewnić dostępność węgla, jak rozwiąże problem z nawozami. Uspokajał, że problemy przeminą, wartość nabywcza pensji nie spadnie, bezrobocie nie wzrośnie, a wzrost gospodarczy przyspieszy. To przekaz skierowany do elektoratu socjalnego PiS; Kaczyński wie, że jego demobilizacja byłaby zabójcza dla marzeń o reelekcji.
Komunikat drugi to bardzo ostry atak na opozycję, Niemcy i Unię. „Oni naprawdę są źli”, mówił o opozycji prezes w Nowym Targu. Przedstawił przyszłoroczne wybory jako plebiscyt w sprawie suwerenności, w którym zetrze się obóz tych, którzy chcą Polski suwerennej, z tym, który – pełen kompleksów niższości – pragnie doprowadzić do „anihilacji Polski”.
– A co chce zrobić Donald Tusk i jego towarzystwo? Podporządkować Polskę nie tyle Unii Europejskiej, która jest narzędziem Niemiec, ile Niemcom. Będą przyjmować wszystkie koncepcje ekonomiczne i ekologiczne, które służą jednemu: żeby Polska, i w ogóle nasza część Europy, trwale pozostała wyraźnie biedniejsza od części zachodniej – mówił Kaczyński.
Jako dowód na to, że PiS bez kompleksu niższości walczy o suwerenność, Kaczyński przedstawił domaganie się od Niemiec reparacji za drugą wojnę.