Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Służba Jej Królewskiej Mości

Elżbieta II podczas parady z okazji jej 93. urodzin w otoczeniu rodziny na balkonie pałacu Buckingham Elżbieta II podczas parady z okazji jej 93. urodzin w otoczeniu rodziny na balkonie pałacu Buckingham Getty Images
Niby to nie nasza sprawa, ale szkoda by było brytyjskiej monarchii. Dla nas, którzy uważamy się za republikanów i demokratów, to nostalgiczne przypomnienie, że państwo to dużo więcej niż rząd, a partyjny monarcha, bez względu na to, jak sam się widzi, zawsze pozostanie co najwyżej plemiennym kacykiem.

Śmierć królowej Elżbiety była godna jej życia; chyba wszyscy widzieliśmy ostatnie oficjalne zdjęcie monarchini, gdy na zamku Balmoral spotkała się z nową premier Liz Truss, formalnie powierzając jej misję utworzenia rządu. Kilkadziesiąt godzin później królowa już nie żyła. Przez ponad 70 lat jej panowania w hymnie brytyjskim śpiewano „God save the Queen” i rzeczywiście wydaje się, jakby była pod jakąś szczególną ochroną losu, który dał jej nie tylko bardzo długie życie, ale też pozwolił odejść dumnie, na własnych warunkach, dopiero po wypełnieniu ostatniej państwowej misji. Sądzę, że nawet scenarzyści serialu „The Crown” nie odważyliby się napisać takiego finałowego odcinka.

W ostatnich latach królowa musiała ograniczać swoją publiczną obecność (jeszcze niedawno odbywała kilkaset spotkań rocznie), ale nigdy nie było mowy o jej abdykacji, do końca grała główną rolę w wielkim teatrze monarchii. Zaledwie w czerwcu ten królewski spektakl miał swoją kulminację podczas obchodów 70-lecia panowania Elżbiety II. Teraz miliardy ludzi będą śledziły każdy szczegół ceremonii pogrzebowej „Królowej świata”, bo takie miejsce – pierwszej pomiędzy monarchami – od dawna zajmowała w masowej wyobraźni. („Królowa świata” to także tytuł już dostępnego w sprzedaży 80-stronicowego wydania specjalnego POLITYKI).

Polska nie jest tu wyjątkiem. Śmierć królowej Elżbiety, choć przy jej wieku i stanie zdrowia przecież nie zaskakująca, stała się medialnym tematem numer jeden, a sama instytucja monarchii obiektem jakiejś szczególnej zazdrości. Tę emocję nietrudno zrozumieć: kontrast między skaczącymi sobie do oczu politykami, nienawistnikiem pełniącym rolę Prezesa Polski, partyjnymi nominatami w roli nowej arystokracji, a majestatem państwa, w jego jedności i ciągłości, który uosabiała brytyjska królowa, jest bardzo frustrujący.

Polityka 38.2022 (3381) z dnia 13.09.2022; Przypisy; s. 6
Reklama