Jerzy Urban urodził się w 1933 r. w Łodzi w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Po wybuchu II wojny światowej przeniósł się z rodzicami do Lwowa. Do Łodzi wrócili pod koniec wojny.
Studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Karierę zaczynał w piśmie „Nowa Wieś”, w 1955 r. został dziennikarzem studenckiego tygodnika „Po prostu”, zlikwidowanego przez władzę PRL w 1957 r. za tzw. rewizjonizm. Sam Urban decyzją I sekretarza Władysława Gomułki dostał oficjalny zakaz publikowania pod nazwiskiem.
Czytaj też: Spór o prezydenturę Jaruzelskiego
„Polityka” w życiu Jerzego Urbana
W 1961 r. trafił do tygodnika „Polityka”. „Za najlepszy swój okres uważam lata 1961–1963 w »Polityce« i nawet wtedy, jeden jedyny raz znalazłem się na pierwszym miejscu jako ulubiony autor w plebiscycie czytelników. Prawda, że nigdy tego nie ogłoszono, bo akurat dwa dni przed zamierzoną publikacją wyleciałem z »Polityki« na polecenie osobiste Władysława Gomułki” – pisał w przedmowie książki „Cały Urban” z 1989 r.
Do „Polityki” wrócił w 1969 r. Kierował działem krajowym do 1981, gdy odszedł z redakcji, tłumacząc, że nie jest w stanie kierować zespołem coraz wyraźniej zdominowanym przez opozycję solidarnościową.
Miał sceptyczny stosunek do postulatów robotników w 1980 r., irytował go „kult” Lecha Wałęsy i „Solidarności”.
Czytaj też: Historia „Polityki”
„Odrzucam lewicową narrację”
Od 1981 do 1989 r. był rzecznikiem prasowym rządu PRL, a od kwietnia do września 1989 ministrem – członkiem Rady Ministrów i przewodniczącym Radiokomitetu (Komitetu do spraw Radia i Telewizji „Polskie Radio i Telewizja”). Przez niektórych nazywany był „Goebbelsem stanu wojennego” z powodu propagandy, którą uprawiał.
W 1990 r. założył tygodnik „Nie”, którym kierował nieprzerwanie do swojej śmierci. Był stanowczym krytykiem przemian gospodarczych zapoczątkowanych w 1989 r. Pod koniec życia zmienił zdanie. „(...) nie zgadzam się z ówczesną lewicową narracją odrzucającą kapitalizm. Myliłem się, przedstawiając Polskę pod rządami kapitalizmu jako ruinę” – mówił w 2020 r. w wywiadzie dla Grzegorza Wysockiego z „Gazety Wyborczej”. A także: „Krytykowałem (wolny rynek i prywatyzację – red.) do pewnych granic, bo zawsze, nawet w socjalizmie, byłem jego zwolennikiem. Jestem z tygodnika »Polityka«, a nie ze stowarzyszenia Grunwald”.
Czytaj też: Tak robiono „Dziennik Telewizyjny”
Kim był Urban?
„Czas wygasza emocje” – pisze publicysta „Polityki” Adam Krzemiński. „Dla dzisiejszych trzydziestolatków zmarły w wieku 89 lat Jerzy Urban jest w najlepszym razie znany jedynie z happeningów, prowokacyjnych zgryw i występów, który przed kamerą wystawiał np. na sprzedaż swoją »mało używaną« sztuczną szczękę. Dla czterdziestolatków Urban to wydawca »Nie« – milioner, sybaryta z lubością szargający wszelkie narodowe i kościelne świętości, człowiek, który wprowadził do prasy, pełną wulgaryzmów, potoczną polszczyznę. Dla wielu pięćdziesięciolatków, którzy coś tam pamiętają z telewizji sprzed »okrągłego stołu«, Urban to tylko jeden z przegranych 1989 r. A dla nieprzejednanych sześćdziesięciolatków, którzy pamiętają jego konferencje prasowe dla zagranicznych dziennikarzy, to tylko »Goebbels stanu wojennego«”.
Cały tekst Adama Krzemińskiego o Jerzym Urbanie w najbliższym numerze „Polityki”: w kioskach i online.