Ponad dekadę temu, po katastrofie smoleńskiej, Jacek Sasin znalazł się na marginesie polityki. W 2010 r. stracił pracę w Kancelarii Prezydenta i wylądował w urzędzie w Wołominie. Właśnie tam i wtedy zrozumiał, jak ważne są polityczne przyjaźnie i sojusze oparte na zaufaniu i wdzięczności.
Osoba, która dobrze zna środowisko szefa MAP, opowiada, że w czasach wołomińskich naprawdę kiepsko im się wiodło: – Sasin ledwo wiązał koniec z końcem, musiał pożyczać pieniądze od brata na jakiś przeciętny samochód. Teraz, gdy jako szef MAP ma nieograniczony dostęp do stanowisk w spółkach, korzystają maksymalnie. Drugiej szansy nie będą mieli.
Są wdzięczni Sasinowi, skaczą wokół niego i tworzą jego dwór. Sasin czuje się dzięki nim naprawdę ważny i doceniany. W PiS jako wierny żołnierz prezesa, jak słyszymy, musi słuchać rozkazów Macieja Łopińskiego, który steruje z tylnego siedzenia ruchem kadrowym w strategicznych spółkach. Łopiński pozwala Sasinowi rozprowadzać swoich ludzi w radach i zarządach wielu z nich, w tym kluczowych, jak PGNiG, Orlen, PGE czy PKP. Niżej lista osób – zapewne niekompletna – które na tym korzystają.
Czytaj też: Jacek Sasin, człowiek z koperty
Tłuste lata za Sasina
Ryszard i Jolanta Madziarowie, przyjaciele Sasina z Wołomina, dzięki posadom w państwowych spółkach przeżywają naprawdę tłuste lata. Młody burmistrz Ryszard Madziar zrobił Sasina pełnomocnikiem do spraw społecznych z pensją 8 tys. zł. Słuchał go we wszystkim, dał też pracę wielu jego znajomym.