Odszedł Krul, niech żyje król
Odszedł Krul, niech żyje król. Historyczna zmiana w partii KORWiN
W ostatnią sobotę w należącej do Konfederacji partii KORWiN – nazwanej tak na cześć Janusza „Krula” Korwin-Mikkego – dokonała się historyczna zmiana. Zgodnie z zapowiedziami wieloletni lider abdykował na rzecz znacznie młodszego przedsiębiorcy z Torunia Sławomira Mentzena. Wybór Mentzena na kongresie był formalnością – po wycofaniu się niedoszłego europosła Jacka Wilka nie miał on kontrkandydata. Korwin-Mikke otrzymał honorowy tytuł prezesa-założyciela, a wiceprezesami partii zostali Konrad Berkowicz, Bartłomiej Pejo i Marcin Sypniewski. Funkcji tej nie udało się uzyskać za to… Wilkowi.
Nowy lider swego czasu wsławił się sformułowaniem „piątki Mentzena”, która brzmiała: „Nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej”. Tłumaczył w ten sposób to, co trafia do wyborców Konfederacji – ale później niuansował swoją wypowiedź. Owa „piątka” raczej nie zdefiniuje nowego przekazu partii KORWiN (która ma zmienić nazwę). Na kongresie formacji Mentzen mówił o „normalności”, odnosząc się m.in. do prawa do posiadania broni i generowania wysokiego śladu węglowego. Co do meritum, przekaz prawdopodobnie się nie zmieni – będzie niechętny wobec praw kobiet i mniejszości, przeciwny interwencjom państwa czy unijnej polityce klimatycznej. Ale części środowiska zmiana daje nadzieję na to, że partia wreszcie uwolni się od tzw. protokołu 1 proc. Tak nazywana jest skłonność Korwin-Mikkego do formułowania skandalicznych – i zniechęcających wyborców – wypowiedzi na tematy takie, jak dopuszczalność seksu z nastolatkami czy przynależność Krymu do Rosji. W tym sensie przekaz będzie więc nieco spokojniejszy.
Zmiana lidera może wzmocnić partię KORWiN, ale dla Konfederacji jest jednocześnie zagrożeniem.