Czarneckich dwóch
Czarneckich dwóch kariery i afery. W PiS nie mają przyjaciół, tylko prezes się liczy
Głośno o 39-letnim pośle Przemysławie Czarneckim zrobiło się ponownie w październiku tego roku, gdy okazało się, że w nocy leżał pijany na chodniku przy przystanku na warszawskim Wilanowie. Ktoś wezwał pogotowie. Jak nieoficjalnie ustalili dziennikarze RMF FM, miał ponad dwa promile. Poseł trafił do izby wytrzeźwień przy ul. Kolskiej, skąd odebrała go matka. „Przepraszam. Taka sytuacja nigdy nie powinna się zdarzyć. Przyjmuję wszystkie konsekwencje z nią związane. W sposób szczególny przeprosiny kieruję do osób, których zaufanie zawiodłem” – napisał na Twitterze. Jarosław Kaczyński odniósł się do sprawy na spotkaniu z wyborcami w żartobliwy sposób: „Ostatnio pewien młody poseł nie dał rady, choć do domu miał już niedaleko. To już można powiedzieć wisi, został zawieszony w prawach członka partii. W polityce nie należy się upijać, ale po drugie, trzeba też mieć trochę szczęścia”. Sala zareagowała śmiechem. Prezes, nawiązując do alkoholowego wybryku posła, stawia swoją partię za przykład: „Nie twierdzę, że jesteśmy partią aniołów, też się różne rzeczy mogą zdarzyć. Tylko my z góry zakładamy, że będziemy na to ostro reagować i ostro na to reagujemy”. Na pewno? Jeśli chodzi o Przemysława Czarneckiego, to już wcześniej, w 2019 r., po ataku z użyciem noża prezes powinien ostro zareagować.
Koledzy posłowie mówią, że junior w Sejmie jest, a jakby go nie było. 19 listopada miną trzy lata, od kiedy pierwszy i ostatni raz w tej kadencji zabrał głos z mównicy sejmowej. Nie złożył żadnej interpelacji ani zapytania, nie widać go w mediach. O tym, co robił, jak toczyło się jego życie w Warszawie, niewiele wiadomo. Trudno znaleźć w partii ludzi, którzy by go bliżej znali, kolegowali się z nim, spotykali poza Sejmem. Ogólnie cichy i wycofany z życia PiS.