W sobotę na stronie internetowej POLITYKI ujawniliśmy, że pięć osób z zarządu PZU w ciągu zaledwie tygodnia (od 14 do 20 października) wpłaciło na konto partii Jarosława Kaczyńskiego łącznie 225 tys. 750 zł. To: prezeska spółki Beata Kozłowska-Chyła (od jesieni 2020 r.), która stara się dbać o wizerunek osoby niezależnej od polityków, ale jej kariera jest bardzo ściśle związana z PiS. Według naszych wyliczeń, od 2015 r. zarobiła w państwowych spółkach przynajmniej 3,8 mln zł. Do partyjnej kasy dorzuciła też Małgorzata Sadurska – wiceprezeska PZU SA (od czerwca 2017 r.), była posłanka PiS, związana ze środowiskiem o. Rydzyka. A także Andrzej Jaworski, również związany z redemptorystą, wiceprezes PZU Życie. Na liście hojnych darczyńców pojawił się też Piotr Nowak, wiceprezes ubezpieczyciela, od kwietnia, kiedy to prezes PiS zgodził się na jego miękkie lądowanie, po tym jak na prośbę Morawieckiego wyleciał z rządu. I wreszcie listę pięciu „darczyńców” zamyka Ernest Bejda – były szef CBA, bliski współpracownik szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. W maju 2020 r. został powołany do zarządu PZU; do końca 2021 r. zarobił tu 2,18 mln zł; zasiada też w zarządzie PZU Życie i radzie nadzorczej Alior Banku. Są też i mniejsze wpłaty, np. 30 tys. zł (z 20 października) od Roberta Zimy – od maja prezesa TFI PZU. Prawie wszyscy z ujawnionej przez nas listy płac – jak w PiS nazywają wpłaty na partyjne konto od ludzi ze spółek Skarbu Państwa – są związani z największym polskim ubezpieczycielem.
Przypomnijmy, że w 2020 r. jako pierwsi szczegółowo opisaliśmy proceder takich wpłat. W roku podwójnych wyborów (parlamentarnych i eurowyborów) był zakrojony na gigantyczną skalę. Wtedy na fundusz wyborczy PiS wpłynęło 4071 wpłat, a zebrano 19,9 mln zł, z czego znaczna część pochodziła ze wspomnianej już spółkowej listy płac.