„Jestem starszym panem, a starsi panowie nie powinni się zakochiwać. Od dzieciństwa chciałem być starym kawalerem. I to mi bardzo odpowiada” – mówił Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym w 1992 r. Miał wtedy raptem 43 lata i na zdjęciach z tamtego okresu jeszcze nie widać u niego choćby pierwszych śladów siwizny. Pewnie nie powinno więc zaskakiwać, że o trzy dekady starszy – teraz już naprawdę w sile wieku – tym bardziej pielęgnuje w sobie „starszego pana” i wygłasza poglądy charakterystyczne nawet nie dla jego pokolenia, tylko jeszcze wcześniejszego. Wygłoszone niedawno w Ełku prezesowskie uwagi o młodych kobietach, które „dają w szyję” i dlatego nie chcą rodzić dzieci, niewiele mówią o rzeczywistości, ale za to bardzo wiele o samym Kaczyńskim.
Podobnych kuriozów padło już zresztą z prezesowskich ust w trakcie trwającej od miesięcy trasy objazdowej mnóstwo. Na rozmaite tematy, zarówno te politycznie istotne dla obozu rządzącego, jak i angażujące przede wszystkim samego Kaczyńskiego i zdradzające jego prywatne kompleksy i idiosynkrazje. To całkiem już przepastna kopalnia cytatów dla prześmiewców, wysokokaloryczny surowiec do produkcji memów. O głodzie w Polsce przedpisowskiej, który zmuszał ludzi do wyjadania dzikom kartofli. O Polakach rugowanych z wagonów pierwszej klasy Deutsche Bann. O euro, które wedle autorskiej kalkulacji prezesa „w Niemczech nie jest warte więcej niż 3 zł”. Wreszcie o Danielu Obajtku, który jako wójt Pcimia dokonał tak „niesłychanych rzeczy”, że nawet pcimianie o nich nie słyszeli. Prezesowi zdarzało się również zapowiadać nieszablonowe projekty w rodzaju nacjonalizacji Żabki oraz „wielkie kontrakcje” na rzecz odciągnięcia młodzieży od smartfonów.