Ustalenie powodów, dla których 8–10 mln Polaków dotkniętych jest przypadłością objawiającą się głosowaniem na PiS, ma istotne znaczenie dla doboru metod odwiedzenia ich od tej skłonności. Jest to bardzo trudne zadanie, bowiem rozpoznanie motywacji ludzkich decyzji wymaga przeniknięcia ich sposobów rozumowania i odczuwania. Pytanie ich o to daje zaś niezadowalającą, a nawet mylącą odpowiedź, bowiem w naturze (strukturze – jak kto woli) ludzkiej psychiki leży częste ukrywanie rzeczywistych motywów.
Błąd ekonomizmu
Błędami wynikającymi z tego faktu obciążone są interpretacje, zgodnie z którymi wyborcy PiS kierują się materialnym interesem oraz cyniczną kalkulacją: funkcjonariusze tej partii „może i kradną, ale się dzielą”. Taka wykładnia powinna wydać się podejrzana, bowiem jest wulgarnie materialistyczna czy wręcz marksistowska, osnuta wokół tezy, że „byt kształtuje świadomość”. Skądinąd należałoby się spytać propagatorów takiej interpretacji, czy oni sami też kierują się w wyborach politycznych materialnym interesem. Bo jeśli nie (a zapewne uważają się za bezinteresownych ideowców), to znaczy, że innym przypisują niskie motywacje, od których sami czują się wolni.
Gdyby teza o materialnym podłożu decyzji politycznych była prawdziwa, nie rejestrowalibyśmy silnego regionalnego zróżnicowania preferencji politycznych, bowiem wszyscy rodzice w całym kraju zostali obdarowani 500+ i wszyscy emeryci 13-tkami. Polska bieda też jest rozłożona mniej więcej równo po regionach i zależy przede wszystkim od poziomu wykształcenia (tzn. jego braku). Tymczasem statystyczny rozkład poparcia dla PiS ma wyraźnie odnotowywany kształt, co więcej, wykazujący czytelną prawidłowość: im dalej na wschód i południe, tym ono większe, a im dalej na zachód i północ, tym mniejsze.