Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Na sam koniec świata

Duża część męskiej widowni „The Last of Us” dostaje sepsy z wściekłości

Przypominam, mamy rok 2023. Związki i małżeństwa homoseksualne jako takie nie mają nic wspólnego z tzw. wokeizmem i nową rewolucją kulturalną.

Niezbyt zręcznie jest mi pisać o serialach, dlatego że od lat sam przy nich pracuję. Tyranie dla telewizji i streamingu stało się moim drugim, pełnoprawnym w stosunku do pisarstwa zawodem. Twórców telewizyjnych automatycznie traktuję jako kolegów z jednego cechu. A o kolegach trochę pisać nie wypada, tym bardziej oceniać ich działalności. Markując na początku tekstu te obawy (przyznajmy, niezbyt racjonalne, kogo w USA obchodzi opinia jakiegoś tam Żulczyka), trudno nie zauważyć zamieszania, jakie wywołał serial platformy HBO Max „The Last of Us”. Platforma, pomimo różnych perturbacji, wciąż potrafi zrealizować i wypuścić projekt, który się ogląda i o którym się gada na potęgę. To dużo. Ilość wypuszczanych miesięcznie produkcji przez wszystkie platformy streamingowe jest zwyczajnie nie do przerobienia dla zwykłego śmiertelnika.

„The Last of Us” to adaptacja gry video. Stworzenie takowej to zadanie dość karkołomne – wszystkie poprzednie nie zapisały się, delikatnie mówiąc, złotymi zgłoskami w historii kinematografii (horror „Silent Hill” czy adaptacje „Super Mario”, „Sonic” i „Mortal Kombat” są dzisiaj zapomnianymi, lekko upiornymi dziwactwami). Jeszcze niedawno najlepszą adaptacją gry video był w pewnym sensie Netflixowski „Wiedźmin” – owszem, surowcem dla scenarzystów były powieści Sapkowskiego, ale gdyby nie oszałamiający sukces gry na całym świecie, serial pewnie nie dostałby od Netflixa zielonego światła. „The Last of Us” w swoim oryginale to gra typu survival horror – gramy parą bohaterów, Joelem, mężczyzną w średnim wieku, i nastolatką Ellie, którzy próbują przetrwać w świecie, w którym ludzkość wybił prawie do reszty grzyb, zamieniający ludzi w połączonych ze sobą zombie, a raczej humanoidalną grzybnię.

Polityka 7.2023 (3401) z dnia 07.02.2023; Felietony; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Na sam koniec świata"
Reklama