Kto zarobił na ukraińskim zbożu? Politycy mylą tropy, pachnie chęcią przykrycia kolejnej afery
Henryk Kowalczyk poinformował, że taka czarna lista istnieje, gdy komunikował o swojej rezygnacji z funkcji ministra rolnictwa. Były już minister i ciągle aktualny wicepremier wie, jakie to firmy, ale na razie nie powie. Zapewnił, że rozmawia jednak z prawnikami, jak tę informację ujawnić, nie naruszając jednocześnie tajemnicy skarbowej. Krzysztof Sobolewski, sekretarz generalny PiS, także zapewnił o determinacji partii, by „wskazać, kto stał za tym, że tak się podziało ze zbożem”. Podrzucił też trop, że „w tej sprawie jest bardzo zielono”, czyli winnych należy szukać w PSL.
Ukraińskie zboże. Gdzie prowadzą tropy?
Sobolewski uderzył w stół, w charakterze nożyc odezwał się Waldemar Pawlak, były prezes PSL, a obecnie szef Polskich Młynów należących do Zbigniewa Komorowskiego, niegdyś polityka PSL, który przez lata przejmował upadające młyny i elewatory zbożowe. Pawlak dziwi się bezczelnej insynuacji, ponieważ służby przeprowadziły w sprawie importu ukraińskiego zboża dochodzenie, więc Henryk Kowalczyk jako minister rolnictwa miał pełny wgląd w to, kto i ile zboża stamtąd przywiózł. Na swojej stronie internetowej Polskie Młyny zapewniają, że używają tylko zboża krajowego.
Zbigniew Komorowski kontroluje nie tylko Polskie Młyny, ale też całą olbrzymią BZK Group. Jej częścią jest Bioagra, największy w kraju producent etanolu z kukurydzy, a także Bioagra Oil, wytwórca biokomponentów z rzepaku do oleju napędowego. Pod Bioagrą w Nysie protestowali rolnicy, ponieważ ich zdaniem przerabia ona ziarno z Ukrainy. Opolszczyzna to teren Janusza Kowalskiego, który z ramienia Solidarnej Polski jest wiceministrem rolnictwa. On także ma więc pełną wiedzę na temat tego, gdzie surowiec kupuje Bioagra. Ale udaje, że nie wie i tweetuje: „Jeżeli opolscy rolnicy mają rację w sprawie Bioagry, to mamy do czynienia z wielką aferą PSL”.