Kraj

Tusk i Trzaskowski w Białej Podlaskiej zapowiedzieli wspólną kampanię

Rafał Trzaskowski i Donald Tusk w Białej-Podlaskiej ogłosili początek kampanii. 17 kwietnia 2023 r. Rafał Trzaskowski i Donald Tusk w Białej-Podlaskiej ogłosili początek kampanii. 17 kwietnia 2023 r. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
Podczas spotkania z mieszkańcami Białej Podlaskiej Donald Tusk ogłosił nazwisko szefowej przyszłego sztabu wyborczego. Był też Rafał Trzaskowski, który wielokrotnie podkreślał dobrą współpracę z liderem PO.

Wystąpienie Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego w Białej Podlaskiej jest finałem cyklu #TuJestPrzyszłość – spotkań parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej z mieszkańcami województw kujawsko-pomorskiego i lubelskiego.

Pierwszym z tematów poruszonych przez przewodniczącego PO były problemy z ukraińskim zbożem w niekontrolowany sposób wjeżdżającym do Polski. „Ta sytuacja z ukraińskim zbożem i cały ten sposób postępowania, łańcuch nieudolności i pazerności pokazuje jak w soczewce całą metodę rządzenia, a w zasadzie nierządu, z jakim mamy do czynienia w Polsce” – mówił w hali sportowej IV liceum ogólnokształcącego Tusk. Odniósł się też do tego, jak władza PiS niszczyła pobliską stadninę w Janowie Podlaskim.

„Kiedy władza staje się mafią, ludzie mają prawo czuć niepewność co do swoich losów. Nie chcę nadużywać mocnych słów, ale po tych ośmiu latach widać, że PiS chce zniszczyć sądy, żeby nie odpowiadać przed nimi, zniszczyć media, żeby nikt o niczym nie wiedział” – stwierdził lider PO.

„Tylko drużyną się zwycięża”

Następnie ogłosił, kto stanie na czele przyszłego sztabu wyborczego jego partii. Pokieruje nim Wioletta Paprocka-Ślusarska, mazowiecka radna KO i szefowa gabinetu prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. O tym, że to właśnie ona zostanie szefową sztabu, pisaliśmy w „Polityce” już ponad miesiąc temu. „Tylko drużyną się zwycięża. Tę kampanię poprowadzimy wspólnie z koleżankami, kolegami, ale przede wszystkim z wami. Z każdą Polką, każdym Polakiem. Z wielkim obywatelskim sztabem, który wygra te wybory” – mówiła Paprocka-Ślusarska.

Z kolei Rafał Trzaskowski przekonywał: „Najważniejsza jest determinacja i rozmowa, chęć spotykania się z ludźmi. Jeśli starczy nam czasu na taką otwartą rozmowę, to jestem przekonany, że wygramy te wybory”. Pochwalił też wysiłek, jaki w kampanię wyborczą wkłada szef PO. „Chyba nikt nie pracował tak ciężko jak Donald Tusk, ale musimy jeszcze bardziej przyspieszyć i doprowadzić do tego, że wszyscy będziemy ciężko pracować” – powiedział prezydent Warszawy.

Czytaj też: Tusk i Trzaskowski: duet solistów. Kto kogo puści przodem w wyborczej grze

Tusk zrewanżował się mu, potwierdzając ścisłą współpracę obu polityków. „Obchodziliśmy bardzo ponury jubileusz – tysięczna afera PiS. Tych afer, które znamy z mediów, doliczyliśmy się ponad tysiąc. Nawet gdyby jeszcze tysiąc razy próbowali dopaść mnie lub Rafała Trzaskowskiego, to my i tak nie zrezygnujemy. My i tak do tego boju staniemy razem” – stwierdził.

„Kolejna rzecz, która łączy mnie i Donalda, to jest to, że nie należymy do ludzi strachliwych i na pewno sobie w majtki nie wsadzimy pistoletu” – wrócił do głosu Trzaskowski, nawiązując do broni, którą dziennikarze dostrzegli przy pasku Zbigniewa Ziobry w kopalni Bełchatów.

Czytaj też: Ziobro z pistoletem, czyli szeryf w strachu?

Tusk z liderem Oszukanej Wsi

Następnie przyszła kolei na pytania z sali, na której zgromadzonych było ok. 2 tys. osób. Pierwsze z nich dotyczyło komisji, która ma zbadać rosyjskie wpływy (piszemy o niej dalej). Lider PO przyznał, że zdaje sobie sprawę z tego, że to właśnie on jest jej celem. I po raz kolejny podkreślił współpracę z Trzaskowskim. „Rafała Trzaskowskiego boją się szczególnie. Gdyby nie cały cykl działań przeciwko niemu, to byłby dziś prezydentem Polski” – mówił Tusk.

Dodał, że tylko w ciągu ostatniego roku i trzech miesięcy obecnego do warszawskiego ratusza CBA skierowało 8 tys. pytań. „Prokuratura wszczęła 15 postępowań. Średnio raz na miesiąc. Obchodziliśmy niedawno ponury jubileusz ponad tysiąca afer PiS. To, że będą chcieli wykorzystać wszystkie dostępne środki, żeby wyeliminować Tuska, było jasne. Ale gdyby jeszcze tysiąc razy próbowali dopaść któregoś z nas, to my i tak nie zrezygnujemy” – powtórzył lider PO.

Na spotkaniu pojawił się Wiesław Gryń, lider Oszukanej Wsi. Przypominał, że to Tusk jako jeden z pierwszych głośno powiedział o problemach, jakie czekają Polskę w związku z niekontrolowanym napływem zboża z Ukrainy. I zaprosił szefa PO na zamojską wieś.

„Może być jutro? O 8 rano?” – zareagował Tusk.

Czytaj też: Mięsem w Trzaska. PiS odjechał i serwuje swoje głodne kawałki

Tusk: „Nie pocieszenia mi trzeba”

W sobotę Donald Tusk zapowiedział też marsz „za europejską Polską”. Odbędzie się 4 czerwca, czyli w rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów z 1989 r. „Wzywam wszystkich na marsz w samo południe 4 czerwca w Warszawie. Przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską” – napisał w mediach społecznościowych lider PO.

Dzień przed zapowiedzią marszu Sejm przeforsował powołanie komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich. „Za” było 233 posłów i posłanek – z PiS, Kukiz ′15, klubu Polskie Sprawy, a także Łukasz Mejza i Zbigniew Ajchler (Konfederacja wstrzymała się od głosu). „Wprawdzie ustawa trafi jeszcze pod obrady Senatu, lecz wygląda na to, że po wielu miesiącach zawirowań PiS wreszcie dopnie swego i będzie miał swój »teatrzyk telewizji«, czyli mniej lub bardziej sensacyjne obrady komisji badającej »rosyjskie wpływy« na rząd PO-PSL w latach 2007–15” – pisał na łamach „Polityki” Jan Hartman. „Bowiem do czasu jesiennych wyborów z pewnością ta w pełni kontrolowana przez Sejm, a więc przez prezesa PiS, komisja nie zdąży zająć się inwigilacją i infiltracją przez rosyjskie służby obecnego rządu” – zauważył.

W swoim wpisie na Twitterze Tusk podziękował za wsparcie, ale – jak dodał – „nie pocieszenia mi trzeba, tylko Waszej determinacji i wiary w zwycięstwo”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną