RPO prof. Marcin Wiącek sygnalizuje marszałkom Sejmu i Senatu, że przepisy kodeksu wyborczego łamią konstytucję, dyskryminując Polaków głosujących za granicą. I apeluje o zmianę prawa. Wszystko wskazuje na to, że nadchodzące wybory nie będą uczciwe, choć będą zgodne z prawem wyborczym. Bo to prawo jest nieuczciwe.
„Art. 230 § 2 Kodeksu wyborczego narusza istotę prawa wyborczego, która oznacza możliwość decydowania o sprawach publicznych oraz bezpośrednie sprawowanie władzy (art. 4 ust. 2 Konstytucji RP) poprzez udział w wyborach” – pisze do marszałków RPO Marcin Wiącek.
Artykuł kodeksu wyborczego, który krytykuje (a co od jakiegoś czasu sygnalizują organizacje pozarządowe i politycy opozycji), wyznacza komisjom wyborczym za granicą jedynie 24 godziny na policzenie głosów. Jeśli komisja się z tym nie upora – głosy mają być po prostu wyrzucone do kosza.
Czytaj też: PiS zmienia kodeks wyborczy w oderwaniu od realnych problemów
Przepis, który łamie konstytucję
Już sam pomysł, że kluczowe dla demokracji prawo obywatela/ki do głosowania może zależeć nie od jego/jej woli, a od sprawności działania komisji wyborczej w danym obwodzie za granicą, wydaje się kuriozalny. Ale – wbrew pozorom – nie uchwalił go sobie niedawną nowelizacją PiS, by utrudnić głosowanie Polonii, wśród której dominują jego przeciwnicy. Uchwalono go razem z całym kodeksem wyborczym w 2011 r.