Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Prezes listę pisze

Jarosław Kaczyński pisze listę. „Zrobił się straszny tłok”. Kogo prezes dopisze, a kogo skreśli?

Proces układania list wyborczych jest w PiS całkowicie pod kontrolą prezesa. Proces układania list wyborczych jest w PiS całkowicie pod kontrolą prezesa. Max Skorwider
W szeregach prawicy gorączka. Trwa walka o miejsce na wyborczych listach. Wszystkie chwyty dozwolone.
Morawiecki już dziś mocno pracuje na to, by w kolejnej kadencji mieć po swojej stronie kilkunastu lojalnych posłów.Jacek Szydłowski/Forum Morawiecki już dziś mocno pracuje na to, by w kolejnej kadencji mieć po swojej stronie kilkunastu lojalnych posłów.

Na pięć miesięcy przed wyborami politycy Zjednoczonej Prawicy intensywnie krzątają się wokół własnej przyszłości. Ci duzi – jak Mateusz Morawiecki, Jacek Sasin czy Zbigniew Ziobro – zabiegają o to, by na listach PiS znalazło się jak najwięcej ich ludzi, w miarę możności na tzw. miejscach biorących. To będzie ich kluczowy zasób w przyszłej kadencji, niezależnie od tego, czy PiS utrzyma władzę, czy przejdzie do opozycji.

Z kolei szeregowi posłowie, a także mający nadzieję na mandat działacze (w tym ministrowie i wiceministrowie) liczą, że się na te listy dostaną. Uważnie śledzą sondaże oraz prognozy podziału mandatów w okręgach, szukają protektorów, którzy wstawią się za nimi u Jarosława Kaczyńskiego.

Kiedyś przegrałem wybory w moim macierzystym okręgu, teraz też pewnie miałbym tam niewielkie szanse. Więc upatrzyłem sobie inny, zacząłem tam intensywnie pracować i budować kontakty. Ale okazuje się, że kilku innych polityków PiS wpadło na taki sam pomysł. I zrobił się straszny tłok, bo są tam jeszcze mocni w swoich powiatach lokalni posłowie, były wojewoda oraz dynamiczny działacz młodzieżówki. A mandatów może być mniej niż cztery lata temu – utyskuje jeden z naszych rozmówców.

Kampania zawsze budzi emocje. To jest ten czas, gdy największym wrogiem nie jest kandydat innej partii, lecz koledzy i koleżanki z własnej partii, bo to z nimi się bije o miejsce w Sejmie. Czasem o być albo nie być na Wiejskiej rozstrzyga kilkaset głosów.

W tym roku w obozie władzy jest jednak bardziej nerwowo niż w 2019 r. Wtedy PiS dość pewnie zmierzał po reelekcję (235 mandatów Kaczyński przyjął z niejakim rozczarowaniem), a teraz wszystkie badania prognozują, że klub PiS jesienią mocno się skurczy. Wielu posłów – nieraz po czterech czy ośmiu latach w Sejmie – zasadnie obawia się więc wypadnięcia z parlamentu.

Polityka 21.2023 (3414) z dnia 16.05.2023; Polityka; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Prezes listę pisze"
Reklama