Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Murem za PiS, pogromcą imigrantów! Komu podoba się podłość i okrucieństwo tej władzy?

Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak, minister obrony, w ramach „Trasy dotrzymanego słowa” chwalą się postawieniem płotu na polsko-białoruskiej granicy, 27 maja 2023 r. Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak, minister obrony, w ramach „Trasy dotrzymanego słowa” chwalą się postawieniem płotu na polsko-białoruskiej granicy, 27 maja 2023 r. mat.pr. / Twitter
Pierwszą zrealizowaną obietnicą, którą w ramach „Trasy dotrzymanego słowa” pochwalili się Kaczyński z Błaszczakiem, było zbudowanie muru wzdłuż granicy polsko-białoruskiej. Trudno sobie wyobrazić coś bardziej podłego i przewrotnego niż chwalenie się okrucieństwem wobec ludzi uciekających przed wojną i prześladowaniami.

Dobry pan słowa dotrzymuje. Powiedział, że pogoni tych tam, co to ich Łukaszenka podrzuca na granicę, to i pogonił. Taka ma być pierwsza wiadomość dla elektoratu PiS w ramach nowej akcji objazdowej z prezesem Jarosławem Kaczyńskim w roli głównej. Nazwa kampanii zaiste romantyczna: „Trasa dotrzymanego słowa”. Gratulacje dla partyjnego copywritera. Musiał mieć niezły ubaw, gdy brał za to pieniądze. Gdy przyjdzie czas, wstąpi do Stowarzyszenia Umarłych Poetów.

Kraść, kłamać i nigdy się nie przyznawać

Tak to więc „dotrzymane słowo” wędrować będzie jak ta Pyza na polskich dróżkach, zaglądając do wiosek i powiatowych miasteczek. Tę niezwykłą pielgrzymkę Słowa tak oto zachwalał Słowodajny Pan Prezes na sobotniej konferencji prasowej w Kopczanach, niedaleko białoruskiej granicy: „Warto stwierdzić, iż nasza władza ma to do siebie, że potrafi wymyślić odpowiednie rozwiązania w trudnych sytuacjach oraz potrafi je sprawnie zrealizować. To dotyczyło różnych spraw, w tym także tej bardzo dla Polski niebezpiecznej, która jest przedmiotem tej konferencji prasowej. Czyli krótko mówiąc, rzeczywiście spełniamy swoje obietnice i ta nowa trasa spełnionych obietnic to będzie pokaz tego przypomnienia, że obietnice są spełniane, że w Polsce można coś zrobić, że to nie jest tak, że w Polsce nic nie można”.

Przy okazji zapewnił, że nigdy się nie zgodzi na żadną relokację imigrantów w ramach Unii Europejskiej, co zwolennik PiS ma rozumieć następująco: żaden islamista z zachodniej Europy do Polski nie trafi i naszych kobiet molestować nie będzie.

Byłoby bardzo nie fair wyśmiewać się z przeciętnego choćby rządu, który na kilka miesięcy przed wyborami chwali się, że dotrzymał swoich obietnic. Jeśli byłyby to dobre i mądre obietnice, a dotrzymane byłyby nawet nie w całości, lecz przynajmniej w większości, śmiać się z tego byłoby pustą złośliwością. Jednakże akurat rząd Morawieckiego, a najbardziej już sam premier, osiągnął maestrię w rzucaniu słów na wiatr i obietnicach niewartych papieru, na którym je zapisano. Miały być „mieszkania plus”, fundusze inwestujące w mieszkania na wynajem, elektryczne samochody, prom, mosty, obwodnice i strzelnice. I wiele innych.

I co? Ano potężne długi, inflacja dwa razy większa niż średnia dla Unii, rozkiełznane złodziejstwo, a nade wszystko kilkadziesiąt tysięcy nadmiarowych zgonów z czasu pandemii, których można było uniknąć, gdyby polityka zdrowotna nastawiona była na ratowanie ludzi, a nie schlebianie wyborcom. Prezentowanie się tego rządu jako wiarygodnego jest perwersją i przewrotnością, czyli tego rodzaju kłamstwem, którego bezczelność ma wywołać dezorientację i dysonans poznawczy. Taki jest właśnie sposób działania PiS: kraść, kłamać i nigdy się nie przyznawać, gdy zostanie złapany za rękę. Notabene walka z korupcją też była jedną z obietnic tej władzy.

Polski mur hańby. Komu podoba się to okrucieństwo

Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Na pewno gniewać. Ową pierwszą zrealizowaną obietnicą, którą chwalili się na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński z Mariuszem Błaszczakiem, ministrem obrony narodowej, było zbudowanie muru wzdłuż granicy polsko-białoruskiej. Trudno sobie wyobrazić coś bardziej podłego i przewrotnego niż chwalenie się okrucieństwem wobec ludzi uciekających przed wojną i prześladowaniami.

Hasło „Murem za polskim mundurem” było reakcją na wieści o zmarłych z wycieńczenia nielegalnych imigrantach, których polskie wojsko i straż graniczna siłą po wielokroć zawracały do lasu, na stronę białoruską. W wyniku nielegalnych, zabójczych tzw. pushbacków życie straciło co najmniej kilkudziesięciu emigrantów. Znaleziono dotychczas 38 ciał i choć jest możliwe, że nie wszystkie te osoby doświadczyły okrutnego traktowania ze strony polskich służb mundurowych, to z pewnością stały się ofiarami brutalnego łamania przez Polskę praw człowieka, prawa do azylu i pomocy w stanie zagrożenia życia. Zmarłych jest zresztą z pewnością znacznie więcej, a ich ciemna liczba kryje się w statystyce zaginionych, których obecnie jest grubo ponad 300.

Czytaj też: Z piekła do piekła. Oni nie przeżyli tej wędrówki

Mur na granicy jest częścią haniebnej, zabójczej praktyki polskich władz, które schlebiając ksenofobii, społecznym lękom przed „innowiercami” czy „islamistami”, budują sobie poparcie polityczne w wybranych grupach społecznych, otwartych na ksenofobiczny przekaz. Bezprawność postępowania wobec tych nieszczęśliwych ludzi, którzy być może i skorzystali z oferty reżimu Łukaszenki (a czemu nie, jeśli nie mieli innej możliwości?), nie powinna nam przesłaniać czegoś znacznie istotniejszego – okrucieństwa. Kim są Kaczyński, Błaszczak i oficerowie, którzy nakazują chorych i słaniających się ze zmęczenia ludzi wyrzucać w ciemny i zimny las na śmierć? Jakimż trzeba być bezwstydnikiem i okrutnikiem, żeby się tym jeszcze przechwalać? Są jednakże pytania jeszcze trudniejsze. Kim są ludzie, którym się to podoba? Jak wielu ich jest?

Częścią festiwalu bezprawia i okrucieństwa, który zafundowali nam na granicy Kaczyński i jego słudzy, jest ów nieszczęsny mur. Jest już bliski ukończenia. Będzie miał aż 206 km, a jego funkcja jest wyłącznie propagandowa. Przeszkodą dla emigrantów jest bowiem nie mur, który forsują w wielu miejscach przekopem bądź górą, lecz okrutne bezprawie, z którym spotykają się po polskiej stronie. Sięga ono tak daleko, że represjonowani są nie tylko potrzebujący pomocy imigranci, lecz nawet dobrzy ludzie udzielający im pomocy. Państwo polskie upadło tak nisko, że prześladuje za ratowanie osób, których życie jest zagrożone. Nie wiem, czy ten stan rzeczy ma jakąś analogię w przeszłości. To moralne dno.

Czytaj też: Płotem w wojnę hybrydową. Jak PiS gra na groźnych emocjach

Lajki za pushbacki

„Mury”, czyli zasieki graniczne, są w wielu miejscach na świecie, lecz chyba nigdzie nie służą wyłącznie zwalczaniu nielegalnej imigracji. Zawsze chodzi przynajmniej w jakimś stopniu o przemyt broni i narkotyków. Polski mur hańby jest ewenementem w skali światowej. Na tej granicy, owszem, były już zasieki i zaminowane pola. Za komuny. ZSRR paranoicznie bał się szpiegów. Dziś nie strach, lecz bezwzględność i wyrachowanie powodują zdemoralizowaną władzą, gdy wydaje potężne kwoty (ponad 300 mln zł) na przedsięwzięcie propagandowe, którego skuteczność zakłada zatwardziałą wrogość wobec „obcych” u adresatów tej propagandy.

Panom Kaczyńskiemu i Błaszczakowi proponuję wzbogacenie przekazu. Gdy znów będą się przed swoim elektoratem chwalić murem na granicy, niechaj nie omieszkają poszczycić się również liczbą zmarłych imigrantów. A nagrania z pushbacków z pewnością zebrałyby wiele lajków na partyjnych „socialach”. Warto wrzucić coś na próbę? Może będzie „żarło”?

„Zona”: Reporterzy „Polityki” opowiadają o kryzysie na granicy z Białorusią

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną