Sierżant sztabowy
Wojenka na zapleczu sztabu PiS. Kim jest Tomasz Poręba, który kieruje kampanią partii?
W środku minionego tygodnia szef sztabu PiS Tomasz Poręba wysłał tweet, w którym zwraca się do dziennikarza Onetu: „Proszę wyjść poza spin frustratów i poznać fakty: Programowy Ul miał ponad 100 mln wyświetleń, PiS jest też na 1 miejscu wśród partii w internecie. Jest wiele do poprawy, ale bez jaj”. Poszło o tekst z sensacyjnym tytułem „Poważne kłopoty z wyborczą machiną PiS. Partia Kaczyńskiego może przez to przegrać wybory”. Według Onetu komunikacja polityczna PiS w mediach społecznościowych w zasadzie nie istnieje, a cytowani przez portal anonimowi rozmówcy z kierownictwa z partii uważają, że sztabowcy z Nowogrodzkiej zdają się nie widzieć nadpływającej góry lodowej. Ale tak naprawdę Poręba nie pisał tego tweeta do dziennikarza Onetu, tylko do tych „frustratów”, a chodzi o współpracowników premiera Mateusza Morawieckiego.
Wojenka na zapleczu
– Tomek bardzo się stara, aby nie czuli się odrzuceni i kompletnie wykluczeni z działań kampanijnych, ale im lepiej nam idzie, tym oni więcej piachu sypią w kampanijne tryby – opowiada o kulisach wojenki na zapleczu nasz rozmówca z PiS i frustratów wymienia z imienia i nazwiska. To nieformalni doradcy premiera Mariusz Chłopik i Marcin Mastalerek, ten ostatni wciąż podobno czujący urazę do prezesa PiS za to, że w 2015 r. wyciął go z list wyborczych. Do tego grona zalicza też szefa Centrum Informacyjnego Rządu Tomasza Matynię i rzecznika rządu Piotra Müllera. Żadnego z nich do sztabu wyborczego partii nie wpuszczono. – Gdyby to był tylko ten jeden tekst w Onecie, to nie byłoby sprawy, ale od naszej konwencji takich wrzutek o tym, że sztab nie działa, że są jakieś dwa sztaby, i to jeden ważniejszy od drugiego, było więcej. Dlatego Tomek musiał zareagować i wysłał chłopakom z KPRM, którzy nie trzymają ciśnienia, ostrzeżenie – tłumaczy dobrze zorientowany polityk.