Dlaczego władza się nie wstydzi
Dlaczego PiS się nie wstydzi. Za tą brutalnością i bezczelnością kryje się metoda
Każdego niemal dnia dochodzi do sytuacji, kiedy ludzie związani z rządzącym obozem dają przykłady brutalności, bezceremonialności, na granicy chamstwa lub poza nią, jak ostatnio w przypadku spotu, gdzie wykorzystano Auschwitz i temat Zagłady, aby zniechęcać do udziału w marszu 4 czerwca. Rada Muzeum obozu napisała, że to „niedopuszczalny przejaw moralnego i intelektualnego zepsucia debaty publicznej”. Niedawno nie wpuszczono do Sejmu osób niepełnosprawnych na posiedzenie komisji, które ich dotyczyło. Wydawałoby się, że krzesło wstawione w drzwi gmachu Sejmu wygląda tak źle, że nie sposób pomyśleć o takim zachowaniu, i to wobec niepełnosprawnych, ale tak się stało.
To już zresztą pewna tradycja: Bernadeta Krynicka z PiS w 2018 r., podczas ówczesnego protestu niepełnosprawnych i ich opiekunów, ostentacyjnie ich zlekceważyła i odwróciła się plecami, powstała wtedy ikoniczna fotografia. W świeżej pamięci pozostaje też akcja ministra Czarnka z wypominaniem – w niesłychanej formie – opozycyjnej posłance dawnych kłopotów jej męża z prawem, bez żadnego związku z meritum jej wypowiedzi. Biegający z tabletem po sali plenarnej Czarnek obrażający kobietę – ten teoretycznie koszmar każdego speca od wizerunku – budził uznanie partyjnych kolegów. Metoda in vitro z kolei to według jednej z posłanek PiS „produkcja ludzi”. Takim epitetem ugodziła kilkadziesiąt tysięcy ludzi (w tym zapewne także wyborców PiS), którzy zostali rodzicami, korzystając z tej możliwości poczęcia dziecka.
To się ciągnie od dawna. Za hejterską akcję związaną z synem innej posłanki KO nikt nie poniósł odpowiedzialności, a sondaże PiS nawet nie drgnęły. Transfobiczne wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego traktowane są jak niegroźne żarty. Bez większego echa przechodzą słowa innych polityków obozu władzy, w tym radnych, urzędników, kuratorów, choćby na temat mniejszości seksualnych itd.