Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nogi do góry

Strach ciążowy. To nie jest kraj dla młodych kobiet. PiS rozniecił ten pożar

Kobiety często teraz stają między młotem a kowadłem. Boją się podnieść alarm w szpitalu, nagłaśniać swoje sprawy, o cokolwiek choćby zapytać. Kobiety często teraz stają między młotem a kowadłem. Boją się podnieść alarm w szpitalu, nagłaśniać swoje sprawy, o cokolwiek choćby zapytać. iStockphoto / Getty Images
Kolejna śmierć młodej kobiety w ciąży wywołała protesty, ale i efekt okołociążowej nerwicy. Polki i ich rodziny zaczynają się bać na zapas. Idą do szpitala z pełnomocnictwami dla prawników.

O piątej nad ranem najwyraźniej nie chciano budzić konsultanta wojewódzkiego, podczas gdy Dorota Lalik w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II traciła szansę na życie. Dwie dodatkowe godziny snu dla konsultanta, a u pacjentki stan krytyczny, potwierdzona przez anestezjologa ciężka kwasica metaboliczna, a mimo to zdecydowano się czekać. Kiedy przyszła decyzja, że można usunąć płód, ale już z zakażoną macicą, nie było kogo ratować.

– Ten telefon w mojej ocenie był absolutnie nieuzasadniony. Wykonano go, kiedy szanse na uratowanie życia pacjentki były prawdopodobnie minimalne, tu była potrzebna natychmiastowa operacja, do której przystąpiono dopiero po tej konsultacji – mówi Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej w Nowym Targu. – Nie wiem, co się tam dokładnie wydarzyło, ale nie wyobrażam sobie, żebym miała zadzwonić do konsultanta wojewódzkiego, żeby wykonać aborcję – dodaje dr Gizela Jagielska, ginekolożka z Oleśnicy. Trafiają do niej kobiety z całego kraju, odsyłane ze szpitali takich jak ten w Nowym Targu, w którym nie wykonuje się aborcji. Poprzedniego dnia w gabinecie konsultowała 11 pacjentek, z czego pięć w sprawie zakończenia ciąży. Żadna z nich nie mieszka w województwie dolnośląskim.

Sytuacja sprzed trzech tygodni. Pacjentka w ciąży bliźniaczej, 19. tydzień. Wody odpłynęły, rosły parametry zapalne. Kobieta najpierw walczyła o utrzymanie ciąży, ale trzeciej doby, po otrzymaniu informacji, że rokowania są złe, zdecydowała się ją zakończyć. I tak się stało. Jeśli odejście wód płodowych jest spowodowane zakażeniem, uznaje się, że u połowy pacjentek dojdzie do poronienia w ciągu tygodnia. U reszty później. Tak wynika z badań i wiedzy medycznej. Tymczasem Dorocie z Nowego Targu przy bezwodziu dodatkowo kazano leżeć z nogami do góry.

Polityka 26.2023 (3419) z dnia 20.06.2023; Temat z okładki; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Nogi do góry"
Reklama