Zarażeni populizmem
Zarażeni populizmem po ośmiu latach rządów PiS. Rozsiadł się u nas i co teraz z tym zrobić
ŁUKASZ LIPIŃSKI: – Po co napisaliście tę książkę? To nie jest powtórka z waszych badań.
SŁAWOMIR SIERAKOWSKI: – Szukaliśmy odpowiedzi, dlaczego populizm się u nas tak rozsiadł, gdy w USA po czterech latach jednak przegrał. Dotychczasowe teorie tego nie wyjaśniały. Chcieliśmy też poznać Polaków po tych ośmiu latach z populizmem, nie tylko tych, którzy wybierają PiS. Zależy nam na tym, żebyśmy się zastanowili, jak z tego wyjść na trwałe, ponad cyklem wyborczym.
Napisaliśmy tę książkę od nowa, zrobiliśmy nowe badania, koncentrując się na teorii, ale też na konkretach i rozwiązaniach. Chcemy budzić świadomość, że nawet jak się dokona polityczna zmiana i znowu nie zadbamy o edukację obywatelską, kontekst kulturowy, to znowu przyjdą populiści albo inne zbiry i rozpieprzą nam państwo. Przez osiem lat cofnęliśmy się nie tylko na poziomie praworządności, ale kultury, języka, instytucji, powietrza społecznego, którym oddychamy. To powietrze jest dużo bardziej zanieczyszczone.
Waszym zdaniem staliśmy się społeczeństwem populistów?
SS: – Nawet nie jesteśmy świadomi, jak bardzo się zmieniliśmy. Nie chodzi tylko o wyborców PiS, ale też zmienili się wyborcy niegłosujący na PiS, bo populizm jest bardzo zaraźliwy: między politykami, politykami a wyborcami, wyborcami a wyborcami.
Przemysław Sadura: – Pokazujemy historie społeczeństwa, które przeszło pierwszą falę reform po 1989 r., do integracji europejskiej, kiedy polityka ludzi coraz mniej interesowała. Frekwencja wyborcza systematycznie spadała aż do 2005 r. Od tego czasu zaczyna się wspinaczka w górę, kiedy polityczny mainstream wymyślił polaryzację. Polacy dalej nie lubią polityki, brzydzą się, patrzą na nią jak na zapasy w błocie, ale coraz bardziej zaczynają się tym ekscytować, nagle pojawili się polityczni fanatycy.