Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Złe instynkty i polityczne złoto. Po śmierci Anastazji premier bredzi o zemście

Mateusz Morawiecki Mateusz Morawiecki Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Żerowanie na najgorszych instynktach to ulubiony element strategii PiS. Tym razem na tym wyborczym wehikule – zabójstwie Polki w Grecji – chce się przewieźć premier Morawiecki. Daleko nie zajedzie.

Prawo społeczeństwa do zemsty – to się do tej pory PiS-owi wyborczo sprawdzało: dożywocie bez nadziei przedterminowego zwolnienia, dożywocie dla 14-latków, ciągłe podnoszenie granic kar i odbieranie skazanym podstawowych praw. Chciał się na tym wyborczym wehikule przewieźć – w (nie)toczącej się kampanii wyborczej – także premier Mateusz Morawiecki. Najpierw proponował przywrócenie kary śmierci (po śmierci Kamila zamęczonego przez ojczyma), teraz zapowiedział wymierzenie „najwyższego możliwego wymiaru kary” dla obywatela Bangladeszu podejrzanego o uprowadzenie, zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem i zamordowanie w Grecji 27-letniej Polki – Anastazji. „Zwrócimy się do Grecji o wydanie podejrzanego, aby stanął przed polskim sądem i otrzymał najwyższy możliwy wymiar kary” – zapowiedział.

Czytaj także: Hejt wobec Polki, która zginęła w Grecji, obnażył coś ohydnego

Morawiecki bez szans

Premier, zapowiadając ściągnięcie do Polski podejrzanego, nie wziął pod uwagę, że osądzenie przez polski sąd byłoby dla niego korzystniejsze. W Grecji podejrzany ma – statystycznie patrząc – większe szanse dostać największy wymiar kary: Wirtualna Polska dotarła do danych, z których wynika, że w Grecji za zabójstwo najwyższy wymiar kary, czyli dożywocie, wymierza się w ponad 40 proc. spraw. W Polsce – w 4 proc.

W dodatku Grecja nie ma podstaw prawnych do wydania podejrzanego, który ani nie jest polskim obywatelem, ani osobą czasowo w Polsce przebywającą, a przestępstwa dokonał w Grecji.

Reklama