O słuszności polityki rządu PiS wobec imigrantów świadczy fakt, że w porównaniu z Francją, Szwecją czy Niemcami w Polsce imigrantów jest tylu, co kot napłakał, dlatego nie dochodzi do podpalania samochodów, rabowania sklepów i tworzenia zamkniętych gett, w których gwałci się kobiety i obowiązuje szariat.
Premier Morawiecki uspokaja, że skuteczne działania PiS „uchroniły nas przed paryskimi wydarzeniami w Warszawie”. Dzięki temu w Warszawie zamiast wydarzeń paryskich mają miejsce wydarzenia warszawskie (w Białymstoku – białostockie, a we Wrocławiu – wrocławskie), polegające na tym, że grupa patriotów spali budkę z kebabem, skopie sprzedawcę lub w geście niezgody na postępującą islamizację wyrzuci z tramwaju osobę o wyzywająco niepolskim wyglądzie. Na szczęście takie wydarzenia, w przeciwieństwie do wydarzeń paryskich, ani premiera, ani nikogo innego w Zjednoczonej Prawicy nie niepokoją.
Na skutek celnego ciosu rządu PiS, który po ironicznych uwagach Donalda Tuska wycofał się z własnego rozporządzenia mającego ułatwić napływ do Polski 400 tys. imigrantów z krajów Azji i Afryki, niebezpieczeństwo zalania kraju imigrantami zmalało. „Tak działa skuteczny rząd” – wyjaśnił wicepremier Kaczyński. Zasugerował, że w celu powstrzymania fali imigrantów w przyszłości rząd nie zawaha się wycofać z kolejnych wydanych przez siebie rozporządzeń, które Tusk ujawni i skrytykuje.
W tych dniach minister Sasin podarował o. Rydzykowi miecz z czasów Mieszka I za ćwierć miliona złotych, bo – jak przyznał – „musimy bronić naszej wiary, religii i tożsamości wobec tych wszystkich zagrożeń, które mają miejsce”. Gestem tym minister aktywów państwowych potwierdził, że dla obrony polskiej religii i tożsamości gotów jest rozdać w prezencie wszystkie aktywa, którymi dysponuje.