Przyjrzymy się dokładniej, jakie poglądy reprezentują „dwójki” na listach partii: Anna Siarkowska w okręgu siedlecko-ostrołęckim, Hanna Boczek w Rybniku oraz „jedynka” w Koninie Anna Bryłka. A także, jeszcze o niesprecyzowanym miejscu i okręgu, ale już zapowiadana przez męża Dominika Korwin-Mikke. Jak się okaże, żeby być kobietą na liście tej partii, trzeba być w poglądach konfederatą do kwadratu.
Czytaj też: Mentzen nawarzył piwa. Rząd może nie powstać bez Konfederacji
Weto Kaczyńskiego
Dla zasiadającej w tej kadencji w klubie PiS posłanki Anny Siarkowskiej start z list Konfederacji to jedyna opcja powrotu po wyborach do Sejmu. Jak było wiadomo wszem wobec już od kilku miesięcy, prezes Jarosław Kaczyński jasno oznajmiał, że nie chce jej kandydatury u siebie. Nie pomogło nawet przejście do Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry i protekcja ministra sprawiedliwości. Niesubordynacja w głosowaniach ważnych dla lidera PiS i objętych dyscypliną klubową sprawiła, że padło ostre weto ze strony „szeregowego posła”.
Jednak nie tylko desperacja w chęci utrzymania swojej obecności w Sejmie sprawiła, że Siarkowska trafiła do Konfederacji. Dla niej to swego rodzaju powrót do korzeni. Będzie mogła ponownie dzielić afiliację organizacyjną z dawnymi kolegami Krzysztofem Bosakiem czy Witoldem Tumanowiczem.